To był dzień, który kadra i wychowankowie Domu Dziecka w Długiem koło Krosna na podkarpaciu zapamiętali na długo. Co więcej, nie tylko oni, ponieważ historię tajemniczej skrzynki wypełnionej słodyczami i 100 tys. zł zostawionej anonimowo w lipca ub.r. przed drzwiami budynku śledziła cała Polska.
Dyrektorka placówki wspomina 1 lipca
Zaledwie kilka dni po zostawieniu przesyłki było już wiadomo, kto był jej darczyńcą. Internauci szybko ustalili, że za akcją stał influencer i youtuber motoryzacyjny Kamil „Budda” Labudda. – Była 7 rano. Odebrałam telefon od wychowawcy, który powiedział, co się stało. Wsiadłam do samochodu, przyjechałam do Domu Dziecka – wspominała w rozmowie z Polską Agencją Prasową Monika Nowak, dyrektorka placówki.
Jak relacjonowała, ze względów bezpieczeństwa wezwała policję. W tym samym czasie do redakcji lokalnych mediów zadzwonił anonimowy telefon podający kod do kłódki. Kiedy skrzynka została otworzona, wszyscy byli w szoku. – To był cudowny widok, tego się nie da zapomnieć – mówiła Monika Nowak.
Wiemy, na co przeznaczono darowiznę
Proces decyzji na co przekazać darowiznę miał być długi. Ostatecznie padło, że część przekazana zostanie na remont łazienki, w której popękały stare rury, część na trzydniową wycieczkę do Warszawy. – To był dobrze spędzony czas. Byliśmy w parku wodnym, później w Sejmie, trochę czasu spędziliśmy na Starówce i jeszcze w Centrum Nauki Kopernik. Chłopcy mogli odpocząć i coś ciekawego zobaczyć – zrelacjonowała dyrektorka.
Budda skontaktował się z panią Moniką Nowak także w tym miesiącu, podczas swojej rekordowe transmisji na żywo, na której rozdawał samochody o wartości 2,5 mln złotych. – Tych chwil się nie da zapomnieć. Działo się bardzo dużo, ale to były tak pozytywne emocję, że nie wierzę – stwierdziła przed niemal 700 tysiącami widzów dyrektorka.
Czytaj też:
Wjechała autem w żłobek. Cudem nie doszło do tragediiCzytaj też:
Turystka straciła paszport. Małpa podarła go na jej oczach