Do zdarzenia doszło w marcu 2013 r. w Wólce Kosowskiej koło Warszawy. Pięciu napastników zaatakowało dwóch konwojentów, którzy transportowali bisko 4,2 mln zł w gotówce.
W jaki sposób nastąpił przełom w śledztwie?
Do konwojentów oddano co najmniej siedem strzałów z broni palnej. Obaj zostali ciężko ranni. Przeżyli tylko dzięki temu, że mieli na sobie kamizelki kuloodporne. Sprawcy zrabowali całą gotówkę, która była zgromadzona w dwóch workach, i uciekli.
W latach 2013-2015 organom ścigania udało się zatrzymać i postawić przed sądem czterech napastników: Marcina S. ps. „Molek”, Artura K., Edwarda P. ps. „Kaczor” oraz Gawła G. Ostatniego, piątego napastnika nie udało się przez wiele lat wykryć.
Na szczęście, już po umorzeniu śledztwa organy ścigania otrzymały anonimową informację, że piątym sprawcą napadu był Piotr G. ps. „Gula” vel „Gulczas”.
Ten trop zweryfikował prokurator Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie we współpracy z Komendą Stołeczną Policji.
Zakup mieszkania za gotówkę
W trakcie weryfikowania tej informacji okazało się, że zaledwie kilka tygodni po napadzie podejrzewany dysponował sporą ilością gotówki niewiadomego pochodzenia.
W kwietniu 2013 r. „Gulczas” kupił w stolicy mieszkanie o powierzchni 60 m kw. Zapłacił za nie 357 tys. zł, które osobiście przyniósł do banku i wpłacił na konto sprzedającego. Ponadto, „Gulczas” był już karany za napad rabunkowy.
„Prokurator ustalił, że w latach 2011 – 2013 Piotr G. nie składał deklaracji PIT, zatem nie miał żadnych dochodów, natomiast jego żona miała niskie dochody, które nie pozwoliłyby na zakup mieszkania. Ponadto prokurator ustalił, że Marcin S. ps. „Molek” i Piotr G. ps. „Gula” vel „Gulczas” już w 2000 r. dokonali wspólnie napadu rabunkowego za który zostali prawomocnie skazani na kare 8 lat pozbawienia wolności” – czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.
„Gulczas” został tymczasowo aresztowany
W czwartek, 25 stycznia, Prokuratura Krajowa poinformowała, że zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie „Gulczasowi” zarzutów rozboju z użyciem broni palnej i zaboru ponad 4,2 mln zł oraz usiłowania zabójstwa dwóch konwojentów kwalifikowane.
Podejrzanemu grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu „Gulczasa” na okres 3 miesięcy. Prokuratura argumentowała, że ten środek zapobiegawczy jest konieczny m.in. z uwagi na uzasadnioną obawę matactwa.
To nie „Gulczas” z „Big Brothera”
Prokuratura już kilka lat temu zdementowała, jakoby podejrzany był tym samym „Gulczasem”, co uczestnik pierwszej edycji programu „Big Brother”.
– Kilka redakcji dzwoniło w tej sprawie i pytało, czy zatrzymany „Gulczas” to znana gwiazda telewizji. Oczywiście dementowałem, bo to nie ta osoba – skomentował w 2018 r. w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prokurator Marcin Saduś, ówczesny rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Do niefortunnej pomyłki odnosił się również sam Piotr Gulczyński z „Big Brothera”.
– Myślałem, że to jakieś bzdury, żart, ale żona była przerażona. Nie uwierzyłem w to, że mogło dojść do takiego błędu, ale jak zacząłem sprawdzać internet, okazało się, że jednak mogło. Ja mam luz do życia, ale ta historia żyła swoim życiem – wśród klientów żony, dalszej rodziny, szkole. Ta łatka gangstera się do mnie przykleiła – skomentował w rozmowie z „Rzeczpospolitą” uczestnik słynnego programu.
Czytaj też:
Policjanci zatrzymali pijanego sędziego. Miał ponad dwa promile alkoholu w organizmieCzytaj też:
Dramatyczna zbrodnia po 45 latach od rozstania. 85-latek zabił byłą żonę