Minister edukacji mówiła, że rząd ubolewa nad tym, że termin przyznania podwyżek wydłuży się. Zapytana o prawdopodobny termin wzrostu wynagrodzeń, zaznaczyła, że rząd jest zasmucony ruchem prezydenta (zwlekaniem z podpisem pod ustawą budżetową –red.). –Dla gry politycznej poświęcił spokój nauczycieli – oceniła minister edukacji, Barbara Nowacka.
–Pan minister Czarnek mówił, że budżet zawali się, gdy nauczyciele dostaną 20 proc. podwyżki. 30-33 proc. nie zawala budżetu, ratuje polską szkołę – dodała.
ZNP o podwyżkach. Minister pytana o „spłaszczenie” płac
Podczas konferencji minister była także pytana o wątpliwości ZNP w sprawie zbliżenia się do siebie wysokości pensji nauczyciela początkującego z mianowanym. Nowacka powiedziała, że trzeba przyciągnąć do pracy nowych nauczycieli i jest to świadoma decyzja. – W kolejnych latach jesteśmy gotowi na pracę nad „rozpłaszczeniem” różnic między nauczycielami zaczynającymi, dyplomowanymi i mianowanymi. Widzimy taką potrzebę – mówiła.
Podwyżki dla nauczycieli były jedną z kluczowych obietnic przedwyborczych Koalicji Obywatelskiej w kampanii wyborczej. Ustawa okołobudżetowa na 2024 rok przewiduje m.in. 30-proc. podwyżki dla nauczycieli oraz o ok. 33 proc. dla nauczycieli początkujących. To rozwiązanie ma zapewnić, że nauczyciele dostaną po 1500 zł podwyżki.
„Po wprowadzonych przez rząd zmianach, uposażenia średnie wynikające z Karty Nauczyciela wzrosną o 1577 zł w przypadku nauczycieli początkujących, o 1720 zł w przypadku nauczycieli mianowanych i 2198 zł w przypadku nauczycieli dyplomowanych” – informował resort edukacji w komunikacie. „Zapowiadając wzrost wynagrodzenia nauczycieli o 30 proc., nie mniej niż o 1500 zł brutto, brano pod uwagę ogólną płacę otrzymywaną przez nauczycieli (we wszystkich składnikach), a nie tylko wynagrodzenie zasadnicze – jeden element tego wynagrodzenia” – dodano.
Czytaj też:
Szefowa MEN odpiera zarzuty ws. podwyżek dla nauczycieli. „Narosły opowieści i legendy”Czytaj też:
Ustawa budżetowa na 2024 r. Jest decyzja prezydenta