Chodziło o zaprezentowany przez LPR pod koniec września spot, który rozpoczyna się hasłem "Nie chcemy żyć w kłamstwie". W reklamówce wykorzystano m.in. fragmenty sejmowej debaty nad skróceniem kadencji, w trakcie, której Giertych "starł się" z Kurskim.
We fragmencie wykorzystanym w reklamówce Kurski, przedstawiając sukcesy rządu, mówi o wprowadzonych rozwiązaniach prorodzinnych a także wprowadzenia mundurków; w tym czasie na ekranie pojawia się czerwony napis: "kłamstwo". Po wystąpieniu Kurskiego przy mównicy sejmowej pojawia się Giertych, który zwraca się do posła PiS ze słowami: "dlaczego pan kłamał, panie pośle Kurski?". Pojawia się biały napis - "prawda".
Poseł domagał się sprostowania, wycofania spotu i przeprosin w mediach.
Sędzia Małgorzata Masternak uzasadniając postanowienie powiedziała, że na rozprawie zostały złożone materiały, z których wynika, że w jednym z głosowań w kwestii mundurków szkolnych wnioskodawca, czyli Kurski głosował przeciwko.
"Pełnomocnik wnioskodawcy nie zajął stanowiska, co do treści ujawnionych w tych materiałach, nie wypowiedział się co do nich; w związku z tym sąd mając na uwadze wynik całej rozprawy uznał ten fakt za przyznany" - mówiła sędzia Masternak.
Sąd zauważył, że już w samym wniosku Kurski nie twierdził, że opowiedział się w tej sprawie +za+, lecz przytoczył jedynie materiały, że 145 posłów PiS opowiedziało się za mundurkami pozytywnie. Według sądu we wniosku nie było mowy na temat tego, czy Kurski był obecny w tym dniu w Sejmie i czy głosował w tej sprawie.
Zdaniem sądu jedyną obiektywną informacją, do której odnosił się przedmiotowy wniosek to właśnie informacja, że Kurski głosował przeciwko obowiązkowi wprowadzenia noszenia mundurków szkolnych. "To jest ta jedyna obiektywna informacja, której prawdziwość, bądź nieprawdziwość sąd był zobligowany zbadać i władny był ją badać" - mówiła sędzia Masternak.
Sąd zaznaczył, że argumentacja wnioskodawcy oparta jest o przekonanie, iż kwestionowany materiał wyborczy przedstawia jego sylwetkę w niekorzystnym świetle, przypisuje mu pewne naganne cechy i ma wywołać u odbiorców spotu wrażenie, że w swoich wypowiedziach mija się z prawdą. Dodawał, że tego typu wypowiedzi, które zawierają charakter ocenny nie mogą być analizowane.
Kurski ma zapłacić 360 zł komitetowi LPR tytułem kosztów zastępstwa procesowego.
Na ogłoszeniu postanowienia nie było pełnomocnika LPR. Poseł Ligi Robert Strąk obecny w sądzie odnosząc się do orzeczenia stwierdził, że dowodzi ono, iż kłamstwo nie popłaca, a PiS nie zdominowało wymiaru sprawiedliwości. "LPR mówiła prawdę a PiS kłamało" - dodał.
Kurski odnosząc się do wyroku powiedział, że jest skandaliczny, popierający kłamstwo, jako metodę istnienia politycznego i chuligaństwa w życiu publicznym i jako próbę ratowania politycznych outsiderów spod gilotyny wyborczej.
"Skandal polega na tym, że ja w spocie Giertycha mówię zdanie w 100 proc. prawdziwe, czyli, że +wprowadziliśmy ulgi na dziecko+, na moim wizerunku pojawia się słowo kłamstwo i sędzia uznaje, że nic się nie stało, bo kłamstwo jest oceną Giertycha, a nie jest stwierdzeniem kłamliwego faktu, a dla mnie jest to oczywistym stwierdzeniem kłamliwego faktu, bo to, co powiedziałem to 100- procentowa prawda" - powiedział Kurski.
Dodał, że odnosi wrażenie, iż część środowiska sędziowskiego odreagowuje swoje niechęci i przewrażliwienia na punkcie PiS i chce wpłynąć na wynik wyborów.ab, pap