Poprzedni rząd szczyci się do dziś częścią wojsk „papierowych”. Wskazać trzeba na te, które „narysowano” na mapach wcale nie podnosząc potencjału bojowego sił zbrojnych. I taki stan w odniesieniu do dwóch zadeklarowanych w 2023 dywizji będzie jeszcze długo trwał, bo nie tylko nie ma kim ich uzupełnić a przede wszystkim czym mając na myśli systemy walki.
Przez blisko dwa lata nie zrobiono wiele dla uruchomienia produkcji sprzętu nabytego w Korei Południowej, bo tylko stamtąd możemy liczyć na transfer technologii. Inni traktują nas jak mityczny już San Escobar. Przykładem niech będzie producent zza Atlantyku, lokujący w Polsce swoje produkty za astronomiczne ceny. Dla przykładu Włosi czy Niemcy płacą co najmniej o 20-30 proc. mniej od tego samego dostawcy.
Protekcyjne i warunkowe, a raczej bezwarunkowe, traktowanie nas przez głównego sojusznika jest poniżające i to w sytuacji, w której musimy się zbroić, aby bronić nie tylko siebie, ale i innych.
To uwaga dla polityków: powinni znać granicę, której sojusznik nie powinien przekraczać.
Czas na produkcję jak w warunkach wojennych
Kuriozalna sytuacja jest też w przypadku Korei.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.