W piątek, 16 lutego światowe media obiegła informacja o śmierci Aleksieja Nawalnego. Rosyjska służba więzienna przekazała, że opozycjonista stracił przytomność po spacerze, a jego reanimacja się nie powiodła. Doniesienia komentują najważniejsze osoby w państwach, a przed placówkami dyplomatycznymi w europejskich stolicach organizowane są protesty.
Reakcja na śmierć Nawalnego
Grupa demonstrantów zebrała się także w Polsce. „Polacy i Ukraińcy gromadzą się przed ambasadą Rosji w Warszawie. Wszyscy mamy złamane serca, ale niech ta tragedia będzie przypomnieniem, jak kruche są wartości, które cenimy” – poinformowała we wpisie opublikowanym w serwisie X (dawniej Twitter) rzeczniczka resortu nauki i szkolnictwa wyższego Natalia Żyto.
Przy bramie wjazdowej złożono kwiaty i zapalono znicze. Uczestnicy protestu przynieśli też transparenty, m.in. z napisami: „Putin jest mordercą” i „Bohaterowie nie umierają”. Jak przekazał Biełsat, demonstranci włączyli latarki w telefonach, które trzymali w górze. – Jeśli to prawda, że Aleksiej zmarł, nie mamy prawa opuszczać rąk – miał krzyczeć jeden z nich.
Protesty w europejskich stolicach
Agencja Reutera relacjonowała przebieg protestów w innych europejskich krajach. Demonstranci zebrali się m.in. przed placówkami dyplomatycznymi w Berlinie, Paryżu, Londynie, Barcelonie, Sztokholmie, Rzymie, Oslo i Wilnie.
W Niemczech policja odgrodziła tłum od ambasady przy pomocy barierek. Na miejscu zebrało się co najmniej kilkaset osób, wznoszących okrzyki w języku niemieckim, angielskim i rosyjskim. Na Litwie demonstranci z portretami Nawalnego zgromadzili się pod wileńskim Pomnikiem Ofiar Okupacji Sowieckiej. W stolicach Wielkiej Brytanii i Francji udział w protestach przed placówkami dyplomatycznymi wzięło około 100 osób.
Czytaj też:
Aktywista miał plakat ze słowem „morderca”. Pierwsze zatrzymania w Rosji po śmierci NawalnegoCzytaj też:
Nawalny wygłosił przesłanie na wypadek śmierci. „Jeśli mnie zabiją...”