Sąd Rejonowy w Pruszkowie poinformował o efektach posiedzenia wstępnego w sprawie wypadku w Dawidach Bankowych. Wyznaczono termin rozprawy jednego z byłych policjantów, którzy brali udział w zdarzeniu. Pierwsza z nich odbędzie się 19 kwietnia. Akt oskarżenia przeciwko Januszowi R. skierowano do sądu już w lipcu ubiegłego roku. Byłego funkcjonariusza oskarżono o przekroczenie uprawnień służbowych.
Co w sprawie policjantów, którzy podróżowali z nastolatkami?
„Aktem oskarżenia objęty został również zarzut dokonania przez Janusza R. występku, który polegał na niedopełnieniu obowiązków funkcjonariusza policji poprzez nieudzielenie pomocy pokrzywdzonym w wypadku kobietom” – informował pół roku temu prok. Szymon Banna z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Byłemu policjantowi grożą 3 lata więzienia.
Zarzut niedopełnienia obowiązków funkcjonariusza policji poprzez nieudzielenie pomocy pokrzywdzonym w wypadku usłyszał także drugi z jadących radiowozem policjantów. Jego rolę określono jednak jako „poboczną”, dlatego prokuratura zdecydowała o skierowaniu wobec niego do sądu wniosku o warunkowe umorzenie postępowania karnego wraz z obowiązkiem przeproszenia pokrzywdzonych oraz zapłaty na ich rzecz nawiązki. Sąd umorzył postępowanie, przychylając się do tego wniosku.
Wypadek w Dawidach Bankowych. Dziwne zachowanie policjantów
2 stycznia w miejscowości Dawidy Bankowe pod Warszawą doszło do wypadku radiowozu. Okazało się, że wbrew przepisom, oprócz policjantów samochodem podróżowały 17-latka i 19-latka. Wcześniej grupa nastolatków zauważyła pożar i próbowała go ugasić. Oprócz straży pożarnej na miejscu zjawiła się policja. Funkcjonariusze mieli „rzucać dwuznaczne żarty" zwłaszcza w stronę jednej z dziewczyn.
— Ten starszy krzyknął „M..., wsiadaj!". Nie powiedział po co. Ale na pewno nie było tak, że z jej strony padła „prośba wejścia do radiowozu" – relacjonowali znajomi nastolatek w rozmowie z Onetem. – W każdym razie funkcjonariusz krzyknął, żeby wsiadła, więc nasza koleżanka to zrobiła. Obawiając się jednak zostać z policjantami sam na sam, zwłaszcza w kontekście tych wcześniejszych niewybrednych żartów, chwyciła naszą drugą koleżankę za rękę, żeby wsiadła razem z nią – przekazali.
Szybko jadący radiowóz wypadł z trasy, powodując poważne obrażenia u jadących nim osób. Mimo tego po wypadku policjanci kazali dziewczynom oddalić się z miejsca zdarzenia i nie wezwali karetki. Jedna z nich z obrażeniami głowy i lewej strony ciała trafiła do szpitala. 17-latka przeszła operację nosa. Sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Warszawie.