W czwartek wieczorem rozpocznie się w Lizbonie dwudniowy nieformalny szczyt Unii Europejskiej. Jego celem jest przyjęcie Traktatu Reformującego UE.
Premier podkreślił - podczas spotkania ze studentami i władzami śląskich uczelni w Uniwersytecie Śląskim w Chorzowie - że jego ocena ustaleń czerwcowego szczytu Unii w Brukseli (poświęconego treści Traktatu Reformującego) jest "radykalnie inna" niż te, które można było znaleźć w polskiej prasie i te, które formułuje dzisiaj opozycja.
"Jest oczywistością, że odnieśliśmy tam wielki sukces, że zdołaliśmy uzyskać tak dużo, że nikt się nie spodziewał. Ta Joanina najpierw była lekceważona, a teraz okazuje się najważniejszą sprawą w Europie, bo jej wprowadzenie w polskiej wersji to też ogromna zmiana w mechanizmach europejskich i to jest zmiana na naszą korzyść, ale także na korzyść mechanizmów konsensualnych, czyli podejmowania decyzji za zgodą wszystkich. To jest w Unii Europejskiej niezwykle ważne" - powiedział premier.
Chodzi o tzw. mechanizm z Joaniny, czyli możliwość odwlekania decyzji w Unii Europejskiej. Warszawa chce, by ten mechanizm został zapisany w protokole do traktatu. W opracowanym przez prawników projekcie mechanizm został ujęty w osobnej deklaracji dołączonej do traktatu.
Premier zaznaczył, że Unia, gdzie większość narzuca innym swoje decyzje, "może być Unią zmierzającą ku wielkiemu kryzysowi, ku rozpadowi".
"Unia Europejska, a przedtem Europejska Wspólnota Gospodarcza to gigantyczny sukces Europy, chyba największy w jej dziejach. My z niego dzisiaj też korzystamy. Ale on mógł się zdarzyć dlatego, że przyjęto zasadę, że Luksemburg może zablokować Francję. Dzisiaj od tej zasady się odchodzi i w naszym przekonaniu bardzo źle się czyni, że się odchodzi. My oczywiście nie jesteśmy w stanie sami tego zablokować, ale dążymy konsekwentnie i z sukcesami do tego, żeby ten system konsensualizmu został umocniony" - mówił Jarosław Kaczyński.
"O to będzie walczył prezydent w Lizbonie i zapewniam, że bez sukcesu stamtąd nie wyjedzie. Jak nie będzie załatwienia tej sprawy tak, jak to zostało uzgodnione w Brukseli - już na stojąco, o godz. 3.20 rano, bo kłótnia trwała do ostatniej chwili, ale zostało uzgodnione - to będziemy musieli zaczekać na ostateczne porozumienie polityczne, bo my się na to na pewno nie zgodzimy" - dodał.
Mówiąc o amerykańskiej tarczy antyrakietowej szef rządu podkreślał, że daje ona nam możliwość zawarcia dodatkowej umowy polityczno - militarnej ze Stanami Zjednoczonymi, "bardzo wyraźnego - jak dodał - umocnienia naszego sojuszu, co oznacza radykalne podniesie poziomu bezpieczeństwa Polski".
Według premiera, "ciągle żyjemy w sferze pewnego niebezpieczeństwa".
"Rosjanie nie uznali przemian 1989 r. i kolejnych lat za ostateczne, to jest zupełnie oczywiste. Uznają, że to jest ich strefa wpływów. Wiadomo, warunkiem dobrych stosunków z Polską jest (dla Rosji - PAP) np. oddanie kontroli nad przemysłem petrochemicznym, na co my się w żadnym wypadku nie możemy zgodzić, bo to jest oddanie kontroli nad naszą suwerennością. Dlatego musimy dążyć do zawierania takich umów, oczywiście nie na każdych warunkach, stąd się targujemy" - mówił premier.
ab, pap
Wyniki wyborów parlamentarnych, gorące opinie i komentarze powyborcze w najbliższym, specjalnym, wydaniu tygodnika „Wprost". W kilku największych polskich miastach trafi on do sprzedaży w poniedziałek, 22 października w godzinach przedpołudniowych. W całym kraju będzie w sprzedaży od wtorku, 23 października