W 2025 roku w Prawie i Sprawiedliwości zostaną przeprowadzone wewnętrzne wybory – partia wybierze nowego przewodniczącego. W ostatnich miesiącach Jarosław Kaczyński sygnalizował, że obecna kadencja będzie jego ostatnią. Jak się jednak okazuje, prezes PiS zmienił zdanie.
W wywiadzie, którego udzielił tygodnikowi „Sieci” zadeklarował, że będzie ponownie kandydował w wyborach na prezesa partii. – Nasz obóz polityczny potrzebuje teraz jedności, zdecydowanego przywództwa, szybkiego przejścia do ofensywy. Dziś jasno mówię: zgłoszę swoją kandydaturę na prezesa Prawa i Sprawiedliwości i poproszę o wybór na kolejną kadencję. Oczywiście to delegaci zdecydują, ja uczynię wszystko, by ich przekonać do takiego wyboru – stwierdził polityk.
Decyzja Jarosława Kaczyńskiego podzieliła polityków
Deklaracja Jarosława Kaczyńskiego została przyjęta niejednoznacznie przez polityków obozu prawicy. Marek Suski na łamach „Super Expressu” nie ukrywał swojej radości podkreślając, że obecny prezes PiS jest wielkim strategiem, mężem stanu i jedyną osobą, która spaja środowiska prawicy.
Nieco mniej entuzjastycznie do sprawy podszedł Jan Krzysztof Ardanowski. – Jest osobą wybitną i może raz na parę pokoleń rodzi się ktoś o takiej przenikliwości i pewnej wizji. Ale jest w pewnym sensie, i mówię to ze smutkiem, odizolowany w dużej mierze przez swoje otoczenie od wiedzy o realnych problemach Polski – powiedział na antenie Radia Plus.
Jarosław Kaczyński poprowadzi PiS do wyborczego zwycięstwa?
Publicysta „Rzeczpospolitej” Piotr Zaremba zwraca uwagę na fakt, że Jarosław Kaczyński „nadal zachowuje wśród polityków PiS mir ojca założyciela, nawet jeśli miewają wątpliwości wobec jego poetyki wujaszka-gawędziarza”. Dodaje, że pozycję obecnego prezesa Prawa i Sprawiedliwości w partii wzmacnia Donald Tusk. Jarosław Kaczyński umacnia w nich odruch jedności. „Staje się symbolem wspólnego, niezbyt przyjemnego losu” – ocenił publicysta dodając jednak, że „opowieści prezesa o rządzących jako ludziach zdolnych do politycznych zbrodni odzwierciedlają gwałtowność konfliktu, ale nie prowadzą do zwycięstwa”.
„Dotychczasowy prezes nie zawsze umie trafić w sedno, często daje się sprowokować Donaldowi Tuskowi. Ale bywał wizjonerem, czego nie da się powiedzieć o żadnym z polityków wymienianych jako potencjalni następcy” – stwierdził Piotr Zaremba. Jak czytamy w „Rzeczpospolitej”, każdemu z czołowych polityków PiS „czegoś brakuje”. „Przede wszystkim samodzielności myślenia. Prezes, jedyny w pełni podmiotowy polityk w PiS, ma tę samodzielność. Tyle że bywa ona dla niego przekleństwem, a we współczesnej polityce opartej na mediach, memach i ciętych ripostach jako atut stanowczo nie wystarcza” – podsumował.
Czytaj też:
Jarosław Kaczyński nawiązał do protestu rolników. Zapowiedział marsz w WarszawieCzytaj też:
Beata Kempa: Jestem spokojna o wynik wyborów. Utrzymamy linię Wisły i nie tylko