Sejmiki wojewódzkie to jeden z kluczowych elementów samorządowej układanki, w której do obsadzenia są 552 mandaty. W 2018 roku górą było Prawo i Sprawiedliwość. Partia wygrała w dziewięciu województwach, zdobyła 254 mandaty i samodzielną większość w sześciu sejmikach. Kolejne 194 mandaty przypadły Koalicji Obywatelskiej, która choć wygrała w siedmiu województwach, to samodzielnie mogła rządzić tylko w pomorskim.
Trzecie miejsce zajęło PSL, zdobywając 70 mandatów, kolejne Bezpartyjni Samorządowcy z 15 radnymi, a ostanie SLD z 11 mandatami.
Ostateczny rachunek podzielił Polskę równo na pół. W ośmiu województwach rządziło PiS i koalicjanci, w ośmiu KO i koalicjanci. Jednak koalicje PiS z czasem zaczynały trzeszczeć i upadały z hukiem. Partia oddała władzę na Śląsku, gdzie do KO wstąpił wybrany z list PiS marszałek Jakub Chełstowski. Za sobą pociągnął trzech innych radnych. PiS straciło też większość w województwach dolnośląskim i świętokrzyskim. W trakcie rekordowo długiej kadencji partia straciła rekordowo dużo radnych. Łącznie do maja 2023 roku szeregi PiS opuściło 17 radnych, KO straciła co prawda 16 radnych, ale zyskała trzech nowych.
– Porażka PiS w wyborach samorządowych powinna być druzgocąca, dlatego zrobimy wszystko, żeby koalicja 15 października wygrała wszystkie sejmiki. To jest nasz cel – oświadczył w połowie lutego Krzysztof Gawkowski.
Bój o sejmiki. Sondaże przynoszą złe wieści dla PiS
Również w połowie lutego analizę podziału mandatów w sejmikach opublikował Onet. Wynikało z niej, że KO może liczyć na 209 mandatów (o 15 więcej niż w 2018 roku), zaś PiS zaliczy spektakularny spadek, wprowadzając do sejmików 196 radnych (aż 58 mniej). Prognoza wskazywała też, że imponujący wzrost zaliczy Trzecia Droga, która zdobędzie 128 mandatów (o 58 więcej niż PSL w 2018 roku).