„Rzeczpospolita” opisała zmianę przestępczego trendu na polsko-białoruskiej granicy. Okazuje się, że imigranci wracają na nią nielegalnie, ponieważ znaleźli okazję do zarobku.
Migranci na granicy z Białorusią. Przyjechali… z Berlina
Przykładem jest sytuacja sprzed kilku dni. Policyjny patrol z Hajnówki zatrzymał wówczas do rutynowej kontroli opla z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Za kierownicą siedział 30-letni Ukrainiec, który przewoził dwóch dwudziestokilkuletnich Afgańczyków. Wszyscy przyjechali z Berlina – kierowca miał za zadanie zostawić ich w okolicach polsko-białoruskiej granicy.
Według Straży Granicznej cudzoziemcy chcieli wziąć udział w nielegalnym procederze – ułatwić migrantom przedostanie się z Białorusi do Europy Zachodniej w roli tzw. przewodników. Obywatele Afganistanu przyznali się, że zamierzali przedostać się na Białoruś przez zieloną granicę.
– Są w procedurze uchodźczej – jeden w Niemczech, drugi w Austrii – i na terenie Polski znajdowali się nielegalnie – mówiła major Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
– Rolą „przewodnika” jest ułatwienie pokonania zapory stałej na granicy i szybkie doprowadzenie migrantów w miejsce odbioru przez kuriera, czyli kierowcy, który zawiezie w wybrane przez nich miejsce docelowe – wyjaśniła major Zdanowicz.
Dodała, że kraje docelowe to przede wszystkim Niemcy, ale także Francja czy Holandia. – „Przewodnik” jest w stałym kontakcie z pośrednikiem przebywającym na terytorium Białorusi bądź innego kraju, a ten z kolei ma stały kontakt z pośrednikiem wysyłającym kierowcę w wyznaczone miejsce odbioru migrantów po stronie polskiej – tłumaczyła rzeczniczka.
Dziennik informuje, że w ubiegłym roku na polsko-białoruskim odcinku granicy zatrzymano 76 tzw. przewodników, a w tym roku – ośmiu.
Czytaj też:
Zwłoki mężczyzny przy granicy polsko-białoruskiej. To 32-letni PakistańczykCzytaj też:
Niespodziewany zwrot na granicy. Ponad 150 incydentów przez weekend