Rektor Collegium Humanum liczy na „sześćdziesiątkę”? Zaczął zeznawać

Rektor Collegium Humanum liczy na „sześćdziesiątkę”? Zaczął zeznawać

Budynek Collegium Humanum
Budynek Collegium Humanum Źródło: Shutterstock / Igor Piwowarczyk
Akredytacja za łapówki. Doktoraty, habilitacje i MBA także za łapówki. Rektor Collegium Humanum miał zacząć mówić o całym procederze, w który uwikłany mogą być osoby na wysokich stanowiskach.

Sprawa Collegium Humanum trwa już niemal miesiąc. Cały czas pojawiają się doniesienia o kolejnych wątkach. Dyplomy uczelni posiadać mają nawet generałowie. – Te dyplomy to dość poważna sprawa, one otwierały drogę przede wszystkim do tego, żeby zasiadać w spółkach Skarbu Państwa – komentował sprawę Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych.

Proceder opierający się na „handlu” dyplomami MBA rozkwitnąć miał w 2018 roku. Wtedy też wprowadzona została ustawa, która pozwala na ich podstawie zasiadać w spółkach.

Kluczowa miała być ustawa Gowina

Ustawa wprowadzona została przez ówczesnego ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina. – W zasadzie studia podyplomowe zostały zostawione do dyspozycji uczelniom, bez wnikania w to, jaki jest program, kto tam uczy, jakie są te programy. Gowin mówił to publiczne na komisjach: ludzie są dorośli, nie ma co ich kontrolować, sami decydują, jaki produkt kupują – tłumaczył Maciej Gdula, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.

To właśnie po tych zmianach Collegium Humanum zaczęło na dobre zarabiać. – Kiedy pojawiało się zapotrzebowanie na dany kierunek, to uczelnia go otwierała, w myśl zasady „mówisz i masz” – usłyszała od jednego z rozmówców „Rzeczpospolita”.

Rektor Collegium Humanum poszedł na współpracę?

W związku ze sprawą zatrzymanych zostało siedem osób. Wśród nich rektor uczelni Paweł C. Usłyszeć miał on m.in. zarzut przyjęcia ponad 1 miliona złotych w zamian za wystawienie ponad tysiąca dyplomów.

Rektor miał zacząć zeznawać. „Paweł C. ujawnia prokuraturze nazwiska osób, które kupowały lub dostawały za darmo dyplomy MBA w jego uczelni” – donosi „Rzeczpospolita”. Na liście znajdować się mają nie tylko politycy, ale także menedżerowie, samorządowcy, policjanci, strażacy, sportowcy, artyści i naukowcy.

Paweł C. ma także mówić o tym, jak wyglądał cały proceder. M.in. to, że handel dotyczył także doktoratów i habilitacji oraz to, jak za łapówkę uczelnia dostała akredytację.

– Zeznania Pawła C. nie tylko wskazują, kto kupował dyplomy dla dodatku do pensji, prestiżu lub tego, by zasiadać w spółce, ale również obnażają system korupcyjny w Polsce rodem z PRL – usłyszała „Rzeczpospolita”.

Paweł C. ma liczyć na „sześćdziesiątkę”

Zdaniem dziennika rektor liczyć ma na tzw. „sześćdziesiątkę”, czyli „małego świadka koronnego”. W zamian za zeznania pozwoliłoby mu to na wyjście z aresztu i złagodzenie wyroku.

Ponadto do prokuratury zacząć się miały już zgłaszać osoby, które kupowały lub dostawały dyplomy uczelni. – Do tej pory dobrowolnie zgłosiło się pierwszych kilka osób. Pozostałe serdecznie zapraszamy. Jeżeli zgłoszą się same, zanim my po nie przyjdziemy, to będą mogły skorzystać z klauzuli niekaralności, jaką daje art. 229 par. 6 kodeksu karnego – powiedział dziennikowi Jacek Dobrzyński.

Czytaj też:
Nowe fakty ws. ciała w mieszkaniu księdza. Ruch prokuratury
Czytaj też:
Powrót do sprawy biznesmena powiązanego z PiS. Trwa kontrola ABW

Źródło: Rzeczpospolita