Katarzyna Świątek z warmińsko-mazurskiej policji poinformowała PAP w środę, że przeprowadzono oględziny miejsca, gdzie doszło do tragedii oraz pociągu.
Z ustaleń policji wynika, że dziewczyna podróżowała m.in. ze swoim chłopakiem. To on miał zobaczyć otwarte drzwi pociągu i kurczowo trzymającą się zewnętrznej poręczy 21-latkę, która po chwili spadła.
"Chłopak natychmiast zaalarmował swoich kolegów. Wspólnie z nimi usiłował zatrzymać pociąg. Z oględzin składu wynika także, że zadziałał dopiero piąty hamulec. Nadal jest wyjaśniane, jak dziewczyna znalazła się na zewnątrz pociągu" - powiedziała Świątek.
Jak twierdzą podróżujący z kobietą mężczyźni, 21-letnia mieszkanka województwa zachodniopomorskiego miała najpierw pójść do łazienki. Do przedziału, w którym zostały jej rzeczy, już nie wróciła. Drzwi do wagonu były otwarte. Mężczyźni uruchomili hamulec, zatrzymali pociąg i o tym, że kobieta wypadła z pociągu powiedzieli kierownikowi składu, a ten zgłosił sprawę policji.
Oficer dyżurny działdowskiej komendy wszczął alarm. Do policjantów dołączyli strażacy i sokiści. Poszukiwania dziewczyny prowadzono na odcinku około 40 km. W środę około godziny 7.00 przy torowisku niedaleko miejscowości Tuczki w kierunku Rybna strażacy odnaleźli martwą 21-latkę.ab, ss, pap