Psia trenerka z Poznania z zakazem posiadania zwierząt. Usłyszała zarzut

Psia trenerka z Poznania z zakazem posiadania zwierząt. Usłyszała zarzut

Pies w schronisku, zdjęcie ilustracyjne
Pies w schronisku, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Unsplash / Margarita Kosior
Popularna w sieci psia trenerka otrzymała zakaz posiadania zwierząt – podaje „Gazeta Wyborcza”. Prokuratura postawiła kolejny krok w sprawie influencerki z Poznania.

Psia trenerka, właścicielka poznańskiej szkoły, w której prowadzono zajęcia z zakresu szkolenia czworonogów, ich socjalizacji, została zatrzymana przez policje pod koniec marca. Następnie trafiła do aresztu poszukiwawczego, gdzie spędziła kilka dni.

Uczyła widzów, jak mają obchodzić się z psami. Usłyszała zarzut

Niedługo po zatrzymaniu psia trenerka usłyszała zarzut „znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem”, postawiony przez Prokuraturę Rejonową Poznań-Nowe Miasto. Jak przekazała dziennikowi prokurator Bogna Maciejewska, influencerka „nie przyznała się do winy”. – Nie odpowiadała na pytania prokuratury. Podczas przesłuchania reagowała tylko na pytania swojego prawnika – czytamy.

O całej sprawie służbom donieśli klienci trenerki, którzy twierdzą, że do niepokojących zdarzeń miało dochodzić w jej szkole, ale także w fundacji, którą prowadziła. Zgłosili się do niej, prosząc o interwencję z zakresu behawioryzmu zwierzęcego. Według nich, jak opisuje źródło, psia trenerka miała używać niepokojących metod, np. „głodzenia”, „zamykania w małych pomieszczeniach”, a także innych – „noszących symptomy znęcania się nad zwierzętami”.

W sprawie właścicielki fundacji i szkoły dla psów trwa śledztwo. Przesłuchano m.in. klientów, ale wciąż trwa postępowanie, a prokuratura nie chce podawać na razie więcej szczegółów. – Pewnie niedługo wpłyną też nowe wnioski dowodowe – zauważa prok. Maciejewska w rozmowie z „GW”.

Zatrzymano ją przy klientach. Prowadziła kolejne szkolenie

Pod koniec marca dziennik opisywał, że prokuratura nie mogła postawić zarzutów influencerce. – Ewidentnie nas unikała – komentował rzecznik prokuratury w Poznaniu – prok. Łukasz Wawrzyniak. Przez blisko miesiąc usiłowano namierzyć, gdzie przebywa. Funkcjonariusze mieli też nakaz zatrzymania, ale trenerka nie znajdowała się w miejscach pobytu, o których wiedzieli śledczy, a także nie reagowała na wezwania.

„GW” informowała, że istniało podejrzenie, że influencerka chce opuścić Polskę – stąd wniosek do sądu o areszt poszukiwawczy. Wkrótce policja jednak zatrzymała ją – przekazał wówczas prok. Wawrzyniak. Warto dodać, że wcześniej, w międzyczasie, gdy chciano doprowadzić ją do aresztu, influencerka cały czas była aktywna w sieci – publikowała filmy ze szkoleń czy udzielała odpowiedzi na pytania internautów, dot. zakresu jej działalności i wiedzy.

Dziennik podaje, że służby zatrzymały ją w trakcie szkolenia, na obozie – a wszystko widzieć mieli klienci.

facebookCzytaj też:
Znaleziono szczątki 2,5-letniego Emile’a. Mimo tego służby nie kończą poszukiwań
Czytaj też:
Białko owadów z Robakowa może wejść na giełdę. Kto je kupuje?

Źródło: Gazeta Wyborcza