W czwartek w Sejmie posłowie debatowali nad czterema projektami przewidującymi liberalizację prawa do aborcji. Głos zabrała Iwona Hartwich (KO).
– Aborcja? Proszę bardzo. Jestem za. Każdej kobiecie w Polsce, która wie, że urodzi ciężko chore dziecko, powiem: nie rób tego. Mnie znokautowało to państwo, moje państwo i znokautuje ciebie również. Będzie tak biło, że siniaki nie zejdą do końca życia – powiedziała. – Największymi hipokrytami są Konfederaci. I pani posłanka, która powiedziała farmazony o pomocy dla osób z niepełnosprawnościami, bo tej pomocy nie ma – mówiła, odnosząc się do słów Kariny Bosak z Konfederacji.
Hartwich o rodzinach chorych dzieci. „To żebracy”
– Rodzic, który rodzi niepełnoprawne dziecko nie otrzymuje żadnej pomocy oprócz 4 tysięcy zł. Na dzień dobry. Ja nie miałam wyboru, bo nie mogłam mieć tego wyboru… – mówiła.
– Nikt nie mówi o zabójstwie! Niech się pani uspokoi – zwróciła się do posłanki, która komentowała jej wypowiedź. – Zdrowa ciąża czasem oznacza niedotlenienie i cały pakiet mózgowego porażenia dziecięcego i brak pomocy ze strony państwa. Takie rodziny jak moja to wieczni żebracy. Żebracy o wszystko, o szkoły, rehabilitację, o leczenie, 1,5 proc. (podatku – red.), o plastikowe nakrętki, o godność – zaznaczyła. Dodała, że rodziny osób z niepełnosprawnością czekają na procedowanie projektu o rencie socjalnej.
– Proszę o potraktowanie prośby tych osób poważnie. Nie uprawiać spychologii. I nie być hipokrytą, jak pani Karina Bosak – mówiła w emocjach.
Wcześniej posłanka Konfederacji mówiła, że marzy, by jej córka dorastała w takiej Polsce, „gdzie w trudnej sytuacji doświadczy wsparcia i pomocy; kraju, w którym każde dziecko będzie postrzegane jako radość, bo w przezwyciężaniu wszelkich trudności nie będzie sama”.
Czytaj też:
Iwona Hartwich: Państwo polskie kopnęło mnie w tyłek. Nie lekko, tylko tak porządnieCzytaj też:
Mają żal do Tuska i Hołowni. Rozpoczęli protest przed Sejmem, nie wykluczają zaostrzenia