Przed operacją Jadzia usłyszała: „Z tej maski będzie wydobywał się piękny zapach. Sama go wybierzesz”

Przed operacją Jadzia usłyszała: „Z tej maski będzie wydobywał się piękny zapach. Sama go wybierzesz”

Jadzia i jej „pachnąca” maseczka
Jadzia i jej „pachnąca” maseczka Źródło: Archiwum prywatne
Rodzice powinni stawać się adwokatami swoich dzieci, mówić w ich imieniu, a odpowiednie przygotowanie do każdej z wizyt lekarskich, daje taką możliwość – przekonuje Joanna Sobolewska, mama 8-letniej Jadzi. To zdrowotna historia dziewczynki sprawiła, że Joanna zaangażowała się w „odczarowywanie” szpitali, operacji i innych procedur medycznych, a czasem nawet lekarzy i pielęgniarek. Założyła fundację, by pomagać dzieciom mierzyć się ze stresem i lękiem. – Zebrałam ponad 140 różnych zabaw terapeutycznych. Poprzez zabawę jesteśmy w stanie wytłumaczyć dziecku wszystko co je spotyka – zapewnia.

Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Czy ochronę zdrowia, cały system, te wszystkie procedury medyczne, dla których pacjenci, zwłaszcza mali, trafiają do szpitali, w ogóle da się oswoić?

Joanna Sobolewska, Medical Mother: Gdybyś mnie zapytała o to 8 lat temu, powiedziałabym, że w żadnym wypadku... W ogóle wszystkie badania pokazują, że pierwsze, nasze-dorosłych Polaków skojarzenie ze szpitalem… to jest strach.

Ale moja młodsza córka urodziła się z wadą ortopedyczną, która kwalifikuje nas do, jak ja to nazywam, wypraw, przygód szpitalnych, raz na trzy lata.

Czyli musiałyście oswajać szpital.

To jest taka „przygoda”, która zaczyna się od wielu badań, to nie są bolesne badania, ale musisz iść do lekarza, musisz dać się naświetlić, musisz dać się położyć na zimnym łóżku, zostajesz sama w tym pokoju… Potem idziesz do szpitala. Na początku cię nic nie boli, bo sobie leżysz. Później masz operację, budzisz się z brakiem czucia w nogach albo z wielkim gipsem od pasa w dół, bo takie operacje też były. Wychodzisz ze szpitala i musisz „wydłużać” tę nogę. A potem dzieje się to, co okazuje się być dla dziecka najtrudniejsze. Czteromiesięczna rehabilitacja. Dzień w dzień. I idziesz, i ćwiczysz, i idziesz, i ćwiczysz. Wracasz do domu i znowu ćwiczysz.

Myślę, że każdy, kto choć przed dobę był w polskim szpitalu potrafi sobie wyobrazić, jak mogą wyglądać potencjalne problemy na drodze do wyleczenia, czy rzeczy do oswajania w takim procesie. Ale kiedy poczułaś, że może być inaczej?

Pojechałyśmy do Stanów Zjednoczonych, by kontynuować leczenie. To był mój drugi wyjazd do USA w życiu, byłam bardzo wystraszona, choć na szczęście przynajmniej nie miałam bariery językowej, rozumiałam, co do mnie mówią lekarze.

Oszołomiona wróciłam z tych Stanów i po 8 miesiącach trzeba było jechać tam na kolejną operację. I to był moment zwrotny.

Artykuł został opublikowany w 18/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.