W polskich lasach polują myśliwi z całego świata, co opisywaliśmy w tym tygodniu we „Wprost”. Za to polscy myśliwi, którym znudzą się dziki i jelenie, szukają wrażeń na innych kontynentach, a do kraju importują „trofea” z lwów i niedźwiedzi. Jednak mogą również skorzystać z ofert komercyjnych polowań w kraju – często tych samych, w których biorą udział cudzoziemcy. Organizują je prywatne biura polowań, koła łowieckie, ale również Polski Związek Łowiecki i Lasy Państwowe w swoich Ośrodkach Hodowli Zwierzyny. Pod nadzorem leśników znajduje się 188 obwodów łowieckich, które działają w ramach OHZ, kolejne 36 takich obwodów ma PZŁ.
Oferty znaleźć można w nadleśnictwach w każdym zakątku kraju.
Aby polować w malowniczych Bieszczadach – w OHZ prowadzonym przez Nadleśnictwo Cisna – trzeba zapłacić od 400 do 1000 złotych dziennie za osobę. Do tego nocleg od 300 do 700 złotych, a w przypadku zagranicznych gości tłumacz – kolejne 300 złotych. Postrzelenie jelenia to 4 500 złotych, a trofeum nawet powyżej 12 tysięcy złotych.
„Poczuj się jak prezydent Ignacy Mościcki, miłośnik łowiectwa, który był częstym gościem spalskich lasów. Zamieszkaj w kwaterze łowieckiej, która służyła już za czasów carskich” – zachęca z kolei Nadleśnictwo Spała, gdzie dzień polowania kosztuje od 350 do 900 złotych, do tego nawet kilkanaście tysięcy za trofeum z jelenia.
Również Polski Związek Łowiecki publikuje cenniki – oddzielny dla myśliwych krajowych, oddzielny dla zagranicznych.