Śledczy ujawnili wyniki sekcji zwłok 29-latka, który w ubiegłym tygodniu wyszedł ze szpitala i zmarł na ulicy.
Do tragedii doszło 17 kwietnia. Około 3:00 29-letni mężczyzna szedł ulicą Kilińskiego po wyjściu ze szpitala i nagle upadł na twarz. Reanimację podjęli przechodnie, ale była bezskuteczna, jego życia nie udało się uratować. Lekarz, który przybył na miejsce, stwierdził zgon.
Przy 29-latku znaleziono dokumentację z SOR jednego z łódzkich szpitali, z której wynikał zakres udzielonej pomocy medycznej i przeprowadzonych badań diagnostycznych. Wiadomo, że po północy 29-latek z urazem głowy trafił na oddział ratunkowy Szpitala Klinicznego im. Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Tam udzielono mu pomocy i wypisano do domu.
Śmierć 29-latka na ulicy w Łodzi. Sekcja zwłok nie przyniosła przełomu
Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście wszczęła dochodzenie, które ma wyjaśnić dokładne okoliczności zdarzenia. Śledczy ujawnili już wyniki sekcji zwłok, ale nie przyniosła ona odpowiedzi na pytanie, co było przyczyną śmierci mężczyzny.
Biegły nie był w stanie jej określić. – Wiemy, że miała charakter nagły, stwierdzono urazy twarzy, nosa. Natomiast te obrażenia nie pozostają w związku przyczynowym ze śmiercią mężczyzny – powiedział tvn24.pl rzecznik łódzkiej prokuratury, prokurator Krzysztof Kopania.
Dodał, że zlecono przeprowadzenie dodatkowych badań: histopatologicznych i toksykologicznych. – Cały czas pozostaje natomiast kwestia, czy mężczyzny nie należało pozostawić na jednym ze szpitalnych oddziałów, do którego trafił – zaznaczył.
Dyrekcja Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. WAM w Łodzi przekazała, że wstępne postępowanie wyjaśniające nie wykazało naruszenia procedur udzielania świadczeń zdrowotnych, a szpital deklaruje gotowość udzielania dalszych wyjaśnień w sprawie.
Czytaj też:
Nastolatka zginęła pod tramwajem. Prokuratura bada wątek internetowego wyzwaniaCzytaj też:
Zwłoki przed komendą policji. Natrafili na nie wychodzący z budynku funkcjonariusze