Dziennikarze włoskiej gazety „La Repubblica” ustalili, że kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego, „w poufnej formie i bez oficjalnych komunikatów”, wyznaczyły co najmniej dwie „czerwone linie”. Ich przekroczenie przez Rosję może skutkować bezpośrednią interwencją NATO w wojnie w Ukrainie.
Kilka dni wcześniej Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego wydała oficjalny komunikat, w którym poinformowano o szkodliwym działaniu na terenie sojuszu. Chodzi m.in. o sabotaż, akty przemocy i zakłócenia cybernetyczne. Choć nie wynika to bezpośrednio z ostrzeżenia, w ostatnim czasie BIS – czeska Informacyjna Służba Bezpieczeństwa – zdemaskowała „finansowaną przez Rosję sieć wpływu”. Działania dwóch osób i jednej z firm wymierzone były m.in. w Polskę.
NATO bierze pod uwagę inwazję na Polskę?
NATO ocenia, że niektóre incydenty są częścią nasilającej się kampanii działań, które Rosja nadal prowadzi w całym obszarze euroatlantyckim, w tym na terytorium Sojuszu i za pośrednictwem agentów. Okazuje się jednak, że NATO nie poprzestało na słowach i poszło o krok dalej, na co wskazują ustalenia włoskiej gazety.
„La Repubblica” tłumaczył, że pierwsza „czerwona linia” dotyczy ewentualnej sytuacji, w której Rosji uda się przełamać linię obrony Ukrainy na północnym zachodzie i do konfliktu dołączy trzecie państwo – Białoruś. Druga „czerwona linia” to potencjalna prowokacja wojskowa ze strony Rosji wymierzona w kraje bałtyckie, Polskę lub Mołdawię. Może to obejmować zarówno uderzenia militarne mające na celu sprawdzenie reakcji Zachodu, jak i niekoniecznie pełnoskalowe inwazje na te kraje.
Dziennik zapewnia jednak, że NATO nie posiada żadnych operacyjnych planów przewidujących wysłanie wojsk do strefy walk i zwraca uwagę, że jest to pierwszy raz od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie, kiedy to NATO wyznacza takie „czerwone linie”.
Czym jest NATO Response Force?
„Okres wyborczy w Europie i Stanach Zjednoczonych może skłonić Kreml do myślenia, że NATO jest rozproszone. Sojusz nie byłby jednak skłonny tolerować takiej agresji” – pisze włoska gazeta i wspomina, że wzdłuż wschodniej granicy Europy, NATO może już liczyć na ponad 100 tysięcy żołnierzy, zarówno tych już rozmieszczonych, jak i tych, którzy w ciągu kilku dni mogą zostać zmobilizowani w ramach operacji NATO Response Force (NRF).
NRF to siły szybkiego reagowania NATO. Jest to pozostające w pełnej gotowości i technologicznie zaawansowana wielonarodowa jednostka wojskowa, złożona z wojsk lądowych, sił powietrznych, marynarki wojennej i wojsk specjalnych. Sojusz Północnoatlantycki może szybko wysłać jednostki NATO Response Force w dowolne miejsce, gdzie jest to potrzebne.
Czytaj też:
Polskie wojska w Ukrainie? Tajemnicza odpowiedź SikorskiegoCzytaj też:
Czy Polacy wierzą, że Polska jest gotowa na wojnę z Rosją? Jest nowy sondaż