Tak głośno o obchodach Dnia Strażaka nie było jeszcze nigdy, mimo że jest to grupa zawodowa, która poświęca swoje życie, by nieść pomoc innym, a jej trud powinien wychodzić na pierwszy plan. Kontrowersje wzbudziło przemówienie Marcina Kierwińskiego – nie przez to, co mówił minister spraw wewnętrznych i administracji, ale w jaki sposób wybrzmiały jego słowa.
Spirala spekulacji wokół Marcina Kierwińskiego. Szef MSWiA wydał oświadczenie
Nienaturalny, przerywany dźwięk w parze z pogłosem, szybko stworzyły warunki dla nakręcającej się fali komentarzy – pojawiły się teorie dotyczące problemów z nagłośnieniem, spekulacje na temat ewentualnych kłopotów zdrowotnych ministra, rzekomy stan nietrzeźwości aż po domniemaną prowokację, która miała być wymierzona w Marcina Kierwińskiego.
Szef MSWiA szybko przeciął narastające przypuszczenia, jako winowajcę wskazując problemy techniczne. Zapewnił, że w sprawie nie ma drugiego dna, a on sam nigdy nie uczestniczył w żadnych uroczystościach publicznych „nawet po miligramie alkoholu”.
Nie skończyło się jednak na deklaracjach, a minister podjął konkretne kroki w sprawie. Marcin Kierwiński opublikował w mediach społecznościowych wynik badania alkomatem, a także poinformował, że zgłosił się do szpitala, gdzie została mu pobrana krew. Oba badania potwierdziły, że szef MSWiA był trzeźwy.
Jednocześnie polityk wydał krótki komunikat w mediach społecznościowych, w którym oświadczył, że „osoby, które stały i stoją za szkalowaniem jego dobrego imienia – poniosą prawne konsekwencje tych nienawistnych działań”. Minister nie ujawnił jednak żadnych nazwisk.
Ekspert o reakcji Marcina Kierwińskiego. „Znalazł się w wizerunkowej pułapce”
W rozmowie z „Wprost” sprawę skomentował dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego.
– Marcin Kierwiński znalazł się w trudnej wizerunkowo sytuacji. Musi udowodnić coś, co jego zdaniem nie miało miejsca. Sytuacja jest o tyle nietypowa, że przeważnie trzeba znaleźć dowód w drugą stronę – na to, że coś się stało. Szef MSWiA wraz ze swoim zespołem doradców wykonali PR-ową pracę, którą należało w tej sytuacji wykonać. Minister opublikował wynik badania alkomatem, poinformował o rezultacie badania krwi – mówi ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego.
– Komunikat, który Marcin Kierwiński wydał na portalu X, to konsekwencja wszystkich wcześniejszych działań. Zapowiedź pozwu to symboliczna „kropka nad i”, taka wisienka na torcie. Myślę, że minister nie miał wyboru i zrobił wszystko, co tylko mógł, aby udowodnić swoją tezę, bo znalazł się w wizerunkowej pułapce. Musiał stanąć do walki, co u polskich polityków jest rzadkie – dodaje nasz rozmówca.