Od poniedziałku polska opinia publiczna żyje sprawą sędziego administracyjnego, który uciekł na Białoruś i poprosił o azyl, co tłumaczył prześladowaniem politycznym w Polsce. To sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt. Wcześniej był m.in. szefem departamentu prawnego w Krajowej Radzie Sądownictwa za rządów PiS. Na stanowisko rekomendował go były wiceminister sprawiedliwości, Łukasz Piebiak.
Krótko po tych doniesieniach okazało się, że sędzia szukający schronienia w reżimie Łukaszenki miał wgląd do informacji, które mogą mieć duże znaczenie dla wywiadów obcych państw.
O komentarz do ucieczki Szmydta poprosiliśmy sędziego Bartłomieja Przymusińskiego, rzecznika Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
– Sędziowie sądów administracyjnych naturalnie mają wgląd do wniosków o przyznanie dostępu do informacji objętych klauzulami tajności. Należy zadać pytanie, dlaczego służby nie wykryły, że ta osoba może być współpracownikiem obcego wywiadu? O ile tak rzeczywiście było – powiedział nam sędzia.
Działalność Szmydta w „Kaście”. „Układa się w całość”
Dodał, że osobiście nie poznał Szmydta. – Wiedziałem, że nie można się po nim spodziewać niczego dobrego, ponieważ blisko współpracował z panem Łukaszem Piebiakiem w atakach na niezależnych sędziów. Nie brałem jednak pod uwagę tego, że mogą stać za tym agenturalne powiązania – powiedział „Wprost” sędzia Przymusiński.
W 2019 r. Szmydt był jednym z bohaterów tzw. afery hejterskiej. Portal Onet opisał wtedy grupę „Kasta” koordynowaną przez byłego wiceministra w rządzie PiS, Łukasza Piebiaka. Jej celem było atakowanie w mediach społecznościowych i za pośrednictwem sms-ów sędziów krytycznych wobec zmian w wymiarze sprawiedliwości forsowanych przez poprzedni rząd, m.in. byłej I prezes SN Małgorzaty Gersdorf. „Mała Emi”, była małżonka Szmydta, mówiła „Wyborczej”, że członkowie grupy mieli też wysyłać Przymusińskiemu sms-y z przekazem, że jest złym człowiekiem i nie działa dla dobra Polski.
Bartłomiej Przymusiński zwraca przy tym uwagę, że ataki na niezależność sądownictwa i trójpodział władzy, takie jak w wykonaniu grupy „Kasta”, osłabiają państwo. – Podkreślaliśmy w „Iustitii” od dawna, że takie ataki są realizacją rosyjskich scenariuszy. To, że osoba w takim gronie mogła być współpracownikiem obcego wywiadu, w kontekście nowych doniesień układa się w logiczną całość – zaznacza.
We wtorek w „Trójce” szef BBN Jacek Siewiera mówił w kontekście sprawy Szmydta, że należałoby przywrócić ochronę kontrwywiadowczą w sądownictwie.
– Obecnie przed nominacją kogoś na stanowisko sędziego przeprowadza się jedynie wywiad policji. Czy to sprawdzenie nie powinno być głębsze, szczególnie w przypadku sędziów sądu wyższego szczebla, jak WSA? Być może należałoby się zastanowić nad systemowym rozwiązaniem, które pozwoliłoby na dokładne prześwietlenie kandydatów – stwierdził rzecznik „Iustitii”.
Czytaj też:
Szmydt złoży rezygnację z funkcji sędziego. Zaprosił media dla „własnego bezpieczeństwa”Czytaj też:
Tomasz Szmydt zarabiał 22 tys. zł miesięcznie. Zaskakujące oświadczenie majątkowe