Projekt dotyczący zmian w prawie wyborczym wnieśli posłowie Koalicji Obywatelskiej. Chcą oni, aby wszyscy wyborcy mogli wybrać opcję głosowania korespondencyjnego. Taka możliwość istniała już wcześniej, jednak w 2018 roku Prawo i Sprawiedliwość usunęło ją dla osób, mieszkających za granicą i ograniczyło do osób z niepełnosprawnościami, a w 2020 roku rozszerzyło do wyborców w izolacji lub na kwarantannie oraz tych powyżej 60. roku życia.
KO chce zwiększyć frekwencję w wyborach prezydenckich
– Jeśli ktoś się zastanawia, dlaczego PiS jest sceptyczne, to odpowiedź powinna być jasna po 15 października 2023 roku. Wysoka frekwencja jest wrogiem PiS i to ona zabrała mu władzę. Partia Jarosława Kaczyńskiego dyskryminowała Polaków na stałe mieszkających za granicą. Dla tych, którzy mieli setki kilometrów do lokali wyborczych, to oznaczało uniemożliwienie głosowania – podkreślał w Wirtualnej Polsce wnioskodawca Mariusz Witczak, szef podkomisji stałej ds. nowelizacji prawa wyborczego.
Ten sam poseł stwierdził, że nie wyobraża sobie, by prezydent Andrzej Duda nie podpisał profrekwencyjnej ustawy. Podkreślał, ze każdy głos jest na wagę złota, a im ich więcej, tym silniejsza legitymizacja władzy. Jak dodawał, do wakacji parlament powinien zdążyć z przyjęciem ustawy. Weszłaby ona w życie pół roku później, więc mogłaby obowiązywać już podczas wyborów prezydenckich w 2025 roku.
Każde wybory korespondencyjnie?
Ostatecznie oczywiście nowe zasady objęłyby niemal wszystkie głosowania: do Sejmu, Senatu, Parlamentu Europejskiego oraz prezydenckie. Częściowym wyjątkiem byłyby tylko wybory samorządowe i wybory wójta. W tych ostatnich przypadkach opcja głosowania korespondencyjnego zostawałaby tylko dla wyborców o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności.
Czytaj też:
Tusk zwrócił się do Bodnara. „Tu nie ma czasu na prośby”Czytaj też:
Będzie dodatkowy dzień wolny od pracy? Do Andrzeja Dudy wpłynęła petycja