Od momentu ucieczki na Białoruś Tomasz Szmydt regularnie publikuje w mediach społecznościowych. Na jednym z ostatnich nagrań uwagę internautów przykuła ciemna plama pod prawym okiem. „A cóż to za sine plamy ma pan zdrajca pod okiem? Czy to ślady po słynnej łukaszenkowskiej gościnności?” – dopytywał dziennikarz „Gazety Wyborczej” Bartosz Wieliński.
Tomasz Szmydt został pobity?
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych stwierdził, że były sędzia ma wyraźnie podbite oko. „Patrząc na jego podbite oko obawiamy się, że białoruskie KGB nie pieści się z nim podczas przesłuchań. Rosjanie mają pewne powiedzenie, o którym zawsze pamiętają w takich sytuacjach: raz zdradził, zawsze zdradzi” – napisali aktywiści.
Ich zdaniem funkcjonariusze KGB wiedzą, że „Tomasz Szmydt nie ma już żadnego ruch, żadnego pola do samodzielnych działań, nie ma już gdzie uciec”. „Jest w pułapce bez wyjścia. Mogą więc zrobić z nim co tylko zechcą” – dodali.
„Pobicie” Tomasza Szmydta to zabieg PR-owy
Głos w sprawie zabrał także gen. Dariusz Łuczak. Były szef ABW ocenił w rozmowie z Onetem, że rzekome ślady pobicia Tomasza Szmydta to jedna wielka mistyfikacja. – To jest czysty PR-owy zabieg. Moim zdaniem to wszystko jest robione pod kontrolą. On jest od momentu przekroczenia granicy pod ciągłą, intensywną kontrolą tamtejszych służb. Nic się za tym nie kryje. To mistyfikacja. Ma to służyć tylko i wyłącznie propagandzie – stwierdził.
Gen. Łuczak podkreślił, że białoruskie służby wzięły pełną odpowiedzialność za Tomasza Szmydta. – W Polsce mówi się o nim – całkowicie słusznie – same negatywne rzeczy. Najczęściej, że to zdrajca. Dlatego teraz przydałaby się może odrobina litości w części polskiej opinii. Chodzi o złagodzenie pierwszej ogólnej oceny społecznej – tłumaczył.
Czytaj też:
Tak mieli zwerbować Tomasza Szmydta. „Szantaż i ego”Czytaj też:
Tomasz Szmydt zarabiał 22 tys. zł miesięcznie. Zaskakujące oświadczenie majątkowe