Do zdarzenia doszło w okolicach ulicy Chrobrego w Gorzowie Wielkopolskim. Dyżurny straży pożarnej otrzymał zgłoszenie o pożarze samochodu. Policjanci od razu wiedzieli, że mają do czynienia z podpaleniem. Sprawca przed podłożeniem ognia naniósł na auto napisy. Z zabezpieczonego monitoringu wynikało, że do podpalenia użyto łatwopalnej cieczy.
Podpalił auto, trafił w ręce policji
– Sprawą zajęli się funkcjonariusze I Komisariatu Policji w Gorzowie Wielkopolskim. Oprócz monitoringu, na miejscu wykonano szereg czynności procesowych, które miały doprowadzić do zatrzymania podejrzanego. Właściciel nie wiedział, kto mógł zniszczyć jego samochód, wyceniony na ponad 50 tysięcy złotych – poinformował Grzegorz Jaroszewicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie.
Dzięki pracy operacyjnej kryminalnych ustalono tożsamość mężczyzny odpowiedzialnego za podpalenie. W sobotę 11 maja funkcjonariusze zatrzymali na terenie miasta 37-letniego mężczyznę. Podejrzany miał przy sobie między innymi łatwopalną ciecz i zapalniczki.
Kuriozalne zeznania 37-latka
Mężczyzna został przewieziony do gorzowskiej komendy. Jego czyn może go słono kosztować. Nie chodzi tu tylko o koszty naprawy samochodu, ale o konsekwencje prawne. Usłyszał zarzut zniszczenia mienia, za co grozi do pięciu lat więzienia. – W trakcie składania zeznań stwierdził, że motywem podpalenia było wcześniejsze zajście – kierowca volkswagena miał nie ustąpić mu pierwszeństwa, dlatego postanowił się zemścić – przekazał Grzegorz Jaroszewicz.
W sprawie 37-latka prokurator złożył wniosek o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci aresztu tymczasowego, do którego przychylił się sąd. Mężczyzna najbliższe trzy miesiące spędzi za kratkami.
Czytaj też:
Pożary w Polsce a internetowe wyzwanie. Szef BBN z zaskakującą teząCzytaj też:
Seria pożarów w Polsce to nie przypadek? Bodnar: Znajdujemy się w szczególnej sytuacji