Sprawa śmierci 31-letniej wolontariuszki Szlachetnej Paczki stała się bardzo medialna. Jak podaje wyborcza.pl, rodzina skierowała sprawę do prokuratury, która wszczęła już śledztwo.
Wielkopolska. Nie żyje wolontariusza Szlachetnej Paczki
31-latka kobieta była wolontariuszką Szlachetnej Paczki w Kaliszu. Jak informował lokalny serwis faktykaliskie.pl, zmarła w szpitalu w Koninie. Chorowała na miastenię, którą charakteryzują „zaburzenia w przekazywaniu impulsów z zakończeń nerwów ruchowych do mięśni” – podaje serwis mp.pl.
Jak podaje Onet, 31-latka poczuła się źle 5 maja i udała się do szpitala w Bydgoszczy. Miała pilne skierowanie. Tam jednak – jak twierdzi jej kuzynka – stwierdzono ponoć, że jej stan jest „dobry”. Dzień później z silnymi dusznościami pojechała do placówki medycznej w Koninie. Rodzina podaje, że uznano tam rzekomo, iż „symuluje” swoje problemy zdrowotne. 9 maja upadła, a następnie doznała dalszych problemów z oddychaniem. Kilka godzin później niestety zmarła.
Warto dodać, że – jak wskazuje serwis termedia.pl – objawy miastenii są dość niejednoznaczne, a chorzy niekiedy uznawani są za osoby leniwe. Poważnych dolegliwości nie utożsamia się niekiedy z tą podstępną chorobą sercowo-mięśniową.
Sprawa trafiła do prokuratury. Jedna z placówek twierdzi, że podjęto wszelkie możliwe działania, by pomóc kobiecie
„Rodzina zgłosiła sprawę prokuraturze” – podaje serwis faktykaliskie.pl. Jak podaje portal Onet, bliscy 31-latki chcą, by szpitale wzięły odpowiedzialność. Śledztwo zostało już wszczęte – podaje „Gazeta Wyborcza”. W razie, gdyby podejrzenia się potwierdziły, osobom, które zajmowały się wolontariuszką, grozi maksymalnie do pięciu lat pozbawienia wolności.
Warto dodać, że placówka w Koninie, gdzie nastąpiła śmierć 31-latki, twierdzi, że personel robił wszystko to, co mógł, by udzielić pomoc kobiecie.
Czytaj też:
Świat literatury w żałobie. Alice Munro zmarła w wieku 92 latCzytaj też:
Białoruś ma szykować akcję wymierzoną w Polskę. Szpiedzy i sabotażyści wśród migrantów