Zebrali 110 tys. zł na remonty kościołów. Nie wiadomo, co stało się z pieniędzmi

Zebrali 110 tys. zł na remonty kościołów. Nie wiadomo, co stało się z pieniędzmi

Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne
Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / kisistvan77
Wierni pomogli zebrać pieniądze na renowację dwóch zabytkowych kościołów na Pomorzu. Sęk w tym, że pieniądze, razem z duchownym, miały zapaść się pod ziemię. Nie wierzą jednak, że to on je przywłaszczył. W tle pojawia się wątek biskupa, który planował rzekomo by pieniądze, zamiast na remont, trafiły do kurii.

Sprawę opisał TVN24. Parafianie Starych i Nowych Polaszek chcieli mieć odnowione ławy kościelne, które są na wyposażeniu dwóch barokowych świątyń. W budynkach należało ponadto wymienić elektrykę. Proboszcz parafii miał stwierdzić, że wie, jak zdobyć pieniądze na remont – wskazał na kościelny lasek i znajdujące się w nim cenne drewno. Wkrótce lokalna społeczność zabrała się więc do pracy.

Wierni pomogli zebrać pieniądze. Co się z nimi stało? Nie wiadomo

Wierni postanowili pomóc proboszczowi. W lesie zbierali się co sobotę w grupie liczącej niekiedy nawet 40 osób. Przynosili też własny sprzęt do wycinki drzew. Duchowny za pracę im nie płacił – bo wierni się na to nie zgadzali – ale przynajmniej zwracał pieniądze m.in. za benzynę. Ostatecznie jesienią prace zostały skończone. Następnie sprzedano drewno – udało się zebrać 110 tys. zł w gotówce.

Co ciekawe, jak relacjonują mieszkańcy, duchowny miał pewnego dnia odprawić mszę i rzekomo już nigdy więcej w miejscowości się nie pojawić. Zastanawiające jest to, że zrobił to bez żadnego pożegnania. Nie wiadomo, gdzie dziś jest – nie ma też z nim żadnego kontaktu. Według plotek duchowny był zasmucony faktem, że jeden z biskupów, gdy dowiedział się o całej sprawie związanej z wycinką, planował podjąć decyzję, by pieniądze trafiły do kurii w Pelpinie, a nie na remont.

Pieniądze nie znajdują się dziś na koncie parafii, a w kościołach nie wykonano też remontów (nawet ich nie zaczęto). Wierni wątpią, by to właśnie duchowny, który odjechał bez pożegnania, przywłaszczył sobie pieniądze. – Gdyby chciał te pieniądze zabrać dla siebie, nie informowałby z ambony, ile ich jest – zauważa jeden z wiernych. Inny wskazał, że pieniądze były już zimą, a on podjął decyzję o odejściu latem, więc po co zwlekałby tak długo z zabraniem gotówki. – Nigdy w to nie uwierzę! – podkreśla inny rozmówca stacji TVN24.

Kuria nie komentuje sprawy

Na ten moment kuria nie chce rozmawiać z dziennikarzami. O sprawie nic nie wie też nowy proboszcz i jego przełożony. Warto dodać, że ws. duchownego nie trwa żadne śledztwo, ani nie ma on statusu „zaginionego”.

Ostatecznie jednak historia kończy się dobrze, bo obecny proboszcz pozyskał fundusze od państwa na niezbędne remonty. Niedługo wierni będą więc uczestniczyli w mszy w zupełnie innych warunkach.

Czytaj też:
Trzy zarzuty dla katolickiego księdza z Podkarpacia. Miał posiadać pornografię dziecięcą
Czytaj też:
Trwają kontrole wypłat z tarcz antycovidowych. Ponad tysiąc firm wezwanych do zwrotu

Źródło: TVN24