Tomasz Szmydt to były już polski sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który ubiega się o azyl na Białorusi. Niewiadomą jest, czy dopuścił się zdrady w chwili, kiedy wyjechał z kraju, czy już wcześniej był szpiegiem, który przekazywał służbom innego państwa zdobyte informacje.
Przyszłość Tomasza Szmydta? W grę wchodzą dwa elementy
Odpowiedź na to pytanie może mieć wpływ na przyszłość Tomasza Szmydta na Białorusi. Jak w swojej analizie zaznacza Onet, jeśli był szpiegiem, to jest znacznie większe prawdopodobieństwo, że „białoruskie lub rosyjskie służby specjalnie zadbają o jego bezpieczeństwo finansowe, ogólny dobrostan i zarazem zapewnią mu jakieś zajęcie”. Jego wartość dla służb będzie jednak ograniczona, bo sprowadza się do tego, co już ewentualnie przekazał obcym służbom i co ewentualnie sobie przypomni.
Jak czytamy dalej, jeśli Szmydt zdradził w momencie, gdy wyjechał z Polski, jego wartość jest jeszcze mniejsza. Trzeba pamiętać jednak, że pewną rolę odgrywa również kwestia propagandowa, a w produkowanie tego typu treści angażuje się Tomasz Szmydt, udzielając kolejnych wywiadów. Drugim elementem, który może mieć znaczenie w kontekście przyszłości Tomasza Szmydta, jest pytanie, czy do zdrady lub werbunku doszło z przyczyn ideowych, w wyniku szantażu czy przekupstwa.
Tomasz Szmydt jest podejrzewamy o szpiegostwo. Jest poszukiwany listem gończym. O motywacjach, które sprawiają, że szpiedzy wnikają w struktury państwowe, mówił dr Przemysław Gasztold, ekspert z Akademii Sztuki Wojennej.
– Służby wywiadowcze wypracowują różne kategorie działań, których celem jest pozyskanie źródła osobowego, czyli informatora. Wszystko sprowadza się do tzw. MICE (money, ideology, coercion, ego), czyli pieniądze, ideologia, przymus i ambicje. Bardzo często te elementy są łączone, czyli jednocześnie w grę wchodzi więcej niż jeden z wymienionych czynników – powiedział ekspert w rozmowie z „Wprost”.
Czytaj też:
Mieszkała z Tomaszem Szmydtem, zapadła się pod ziemię. Nowe fakty o Olenie K.Czytaj też:
„Sensacyjna historia” ws. Tomasza Szmydta. „Byliśmy o krok od katastrofy”