Wolontariusze ze schroniska „Na Paluchu” zorganizowali manifestację. „Dyrektor zamknęła bramy”

Wolontariusze ze schroniska „Na Paluchu” zorganizowali manifestację. „Dyrektor zamknęła bramy”

W tle: schronisko na Paluchu w Warszawie / pies / zdjęcie ilustracyjne
W tle: schronisko na Paluchu w Warszawie / pies / zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / meineresterampe / Google Maps
Wolontariusze z warszawskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt „Na Paluchu” postanowili zorganizować pokojową manifestację – przyszli na wydarzenie ubrani w żółte koszulki z hasłami, zwracającymi uwagę na sytuację w placówce. Inicjatywa miała jednak nie przypaść do gustu dyrekcji. „Po tym, co się wczoraj stało, potrzebowaliśmy chwili, żeby wyjść z szoku” – piszą w poście na Facebooku.

Na profilu SOS „Paluch” wolontariusze informowali trzy dni temu o złożeniu skargi na działania dyrektor schroniska – do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Podpisało ją ok. 300 z nich. 26 maja postanowili wykonać w sprawie kolejny ruch i wziąć udział w manifestacji – w tym celu ubrali żółte koszulki i ruszyli na Podzamcze, by w trakcie Warszawskiego Dnia Zwierząt zwrócić uwagę na niepokojącą i wymagającą reakcji – ich zdaniem – sytuację. Na t-shirtach znajdowały się hasła: „stop niszczeniu standardów Palucha” i „jesteśmy głosem zwierząt”.

Wolontariuszom nie pozwolono zabrać jednak części zwierząt na WDZ. „Zamknięto bramy schroniska i żeby móc zabrać psy [na wydarzenie – red.] lub odprowadzić je do boksu, byliśmy zmuszeni rozebrać się z żółtych koszulek” – relacjonują za pośrednictwe SOS „Paluch”.

„Jesteśmy wstrząśnięci”

Aby lepiej zrozumieć całą sytuację, warto opisać, co znalazło się w złożonej trzy dni temu skardze do prezydenta Trzaskowskiego. Wolontariusze zaznaczają tam, że dotychczasowy, wypracowany przez lata sposób funkcjonowania schroniska, został w ich opinii zaburzony. Skarżą się na „chaos komunikacyjny i całkowity brak dialogu” czy „działania dyrektor”, które rzekomo „naruszają regulamin wolontariatu”. Oprócz tego także na fakt, że dochodzić ma tam „do destrukcji wrażliwych obszarów schroniska, przede wszystkim systemu opieki behawioralnej i promocji”. „Na skutek destrukcyjnych decyzji zarządzających schroniskiem, które mają negatywny wpływ przede wszystkim na dobrostan zwierząt, jesteśmy zmuszeni do szukania pomocy wśród warszawiaków” – zaznaczyli w poście na Facebooku, opublikowanym dzień przed niedzielną manifestacją.

Wydarzenie, zorganizowane 26 maja, miało pokojowy przebieg – podkreślają. Jak dodają, mimo tego „urzędniczki wezwały uzbrojonych ochroniarzy na wolontariuszy. (...) Za to, że korzystając z prawa do wolności wypowiedzi i manifestowania poglądów, założyli żółte koszulki” – czytamy. Jak dodają, sytuacja nimi „wstrząsnęła”. – Pani dyrektor, widząc nasze koszulki protestacyjne, zamknęła bramy i wstrzymała autobusy, które miały zawieźć zwierzęta na akcję. – To jest po prostu skandal – mówi wprost jedna z wolontariuszek w rozmowie z radiem TOK FM. Na WDZ pojechali ponoć ci wolontariusze, którzy przybyli do schroniska wcześniej i we własnym zakresie przetransportowali czworonogi na Podzamcze – opisuje radio.

„To co, się wczoraj stało, nie miało nic wspólnego z dobrostanem zwierząt, pogwałciło prawa człowieka i doprowadziło do sytuacji niebezpiecznych, kiedy psy stłoczone po obydwu stronach furtki w tym upale i bez wody denerwowały i nakręcały się, nie mogąc swobodnie przekroczyć bramy schroniska, kiedy ochroniarz próbował odebrać psa agresywnego z rąk wolontariuszy, kiedy szarpał się z innym idącym z dużym psem reaktywnym. To wszystko działo się kosztem zwierząt” – czytamy w poście SOS „Paluch” na Facebooku.

Jest komentarz władz miasta ws. skargi do prezydenta Trzaskowskiego

Jak podaje rozgłośnia, między „ochroną a wolontariuszami” miało też dojść do „przepychanek”. – Jest chaos, bałagan, na którym cierpią najbardziej zwierzęta – przekazała rozgłośni jedna z kobiet.

Dyrektorka schroniska w rozmowie z „Wprost” pod koniec marca odniosła się do części zarzutów. Natomiast władze miasta (konkretnie – dyrektor koordynator w ratuszu) są „zdziwione”, że złożono skargę na kierownictwo placówki, bo „jej skala ma się nijak do wydarzeń, jakie mają miejsce” – czytamy na TOK FM.

facebookCzytaj też:
Za pożarem na Marywilskiej stoi zorganizowana grupa przestępcza? Nowy trop w sprawie
Czytaj też:
Skandaliczne słowa Jarosława Jakimowicza o Paradzie Równości. „Pederaści już się kłócą”

Źródło: Facebook / TOK FM / Wprost