Podczas przesłuchania byłego premiera przed komisją ds. afery wizowej Mateusz Morawiecki był pytany o projekt rozporządzenia w sprawie migracji. –Pan Kaczyński powiedział, że projekt był błędem urzędniczym. Albo państwo mieliście wiarę, że służby zweryfikują pół miliona osób z krajów islamskich przekraczających granicę albo nie wiedzieliście, że pan Wawrzyk stwarzał mechanizm do procederu korupcyjnego w MSZ. Taki swój biznes wizowy. (...) Nie wiem, co jest gorsze.
– Jeszcze nie wiemy, czy pan Wawrzyk jest winny – zaznaczył Mateusz Morawiecki.
– Pod ich okiem wyhodowaliście sobie białoruskiego agenta, pana Szmydta– zwróciła uwagę posłanka Aleksandra Leo.
Mateusz Morawiecki dodał, że „pan przewodniczący Szczerba i pani Gasiuk-Pihowicz zapraszali do Sejmu sędziego Szmydta”.
Przepychanka słowna po uwadze o Szmydcie. „Proszę mnie nie obrażać”
– I widzi pan, znowu pan kłamie. Nawet dzieci wiedzą, że pan kłamie. Mój chrześniak, jak widzi pana w telewizji mówi na pana Pinokio. Nikogo nie zaprosiłem do Sejmu nigdy – mówił przewodniczący ds. afery wizowej do byłego premiera.
– Proszę mnie nie obrażać w ten sposób, panie Szczerba. Proszę się trzymać savoir-vivre'u, ale chyba nie wie pan, co to jest– odparł Mateusz Morawiecki. –Rzeczywista procedura weryfikacji była prowadzona przez służby specjalne przez osoby, które wjeżdżały do kraju. Czy mieliśmy do czynienia z zamachami? Nie – mówił były premier. Później dodał, że „członkowie komisji ścigają mrówki”.
Wcześniej podczas przesłuchania były premier wetknął szpilkę przewodniczącemu komisji. Michał Szczerba stwierdził, że rząd w 2012 r. sformułował politykę migracyjną, ale kiedy PiS doszedł do władzy, to Mariusz Błaszczak uchylił ten dokument. Przewodniczący komisji chciał dowiedzieć się, dlaczego dokument nie powstał, choć prowadzono nad nim prace. W odpowiedzi Morawiecki pokazał zdjęcie Szczerby z 2015 r., kiedy ten miał tabliczkę z napisem „uchodźcy mile widziani”.
Czytaj też:
Bez przełomów na komisji ds. afery wizowej. Świadek odmówił składania zeznańCzytaj też:
Obajtek pojawił się na Podkarpaciu. „Szczerba będzie żałował”