Wśród zatrzymanych jest obywatel Polski, a także dwóch obywateli Białorusi – podała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mężczyźni zostali schwytani na terenie Warszawy, Pruszkowa (województwo mazowieckie) i na Pomorzu.
Grozi im nawet dożywocie
Jacek Dobrzyński przekazał, że to już kolejne zatrzymania zakończone aresztem. Służby prowadzą śledztwo ws. działań grupy przestępczej, która może być odpowiedzialna za podpalenia różnych obiektów na terenie kraju. Istnieje przypuszczenie, że zlecane są one przestępcom przez rosyjskie służby specjalne.
Na początku roku funkcjonariusze zatrzymali też obywatela Ukrainy. Jak czytamy, „czynił on przygotowania do podpaleń obiektów na terenie Wrocławia”. Służby zabezpieczyły też wtedy przedmioty, które prawdopodobnie mogły zostać użyte przy kolejnych podobnych przestępstwach.
Jakie zarzuty usłyszeli zatrzymani? Chodzi tu o „udział w zorganizowanej grupie albo związku mających na celu popełnienie przestępstwa lub przestępstwa skarbowego” – za co grozi osiem lat więzienia, a także inny artykuł Kodeksu karnego, który mówi o „działaniach lub na rzecz obcego wywiadu” – chodzi tu o „dokonywanie dywersji, sabotażu lub przestępstwa o charakterze terrorystycznym”, za co grozi nawet dożywotni pobyt w zakładzie karnym. ABW wskazuje też na innego rodzaju zarzuty.
Wobec zatrzymanych zastosowano środek zapobiegawczy
Obecnie obywatel Polski i dwaj Białorusini znajdują się w tymczasowym areszcie, gdzie pozostaną przez najbliższe trzy miesiące. Taką decyzję podjął Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia na wniosek prokuratury. Dochodzeniem ws. m.in. podpaleń zajmuje się Wydział Zamiejscowy we Wrocławiu Delegatury ABW. Współpracuje przy tym z Dolnośląskim Wydziałem Zamiejscowym Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.
Jak podaje rzecznik Dobrzyński, „sprawa ma charakter rozwojowy”.
Tusk: Sprawdzamy, czy służby rosyjskie miały coś wspólnego z pożarem na Marywilskiej
Warto przypomnieć, że w połowie maja miał miejsce potężny pożar centrum handlowego, mieszczącego się przy ulicy Marywilskiej w Warszawie. W ubiegłym tygodniu do sprawy odniósł się premier Donald Tusk.
– Mamy dzisiaj prawo przypuszczać, to jest może złe słowo, ale sprawdzamy wątki, one są dość prawdopodobne, że służby rosyjskie miały także coś wspólnego z głośnym pożarem na Marywilskiej. Postępowanie w tej kwestii trwa – zaznaczył po posiedzeniu rządu.
twitterCzytaj też:
W Warszawie doszło do próby wywołania dużego pożaru? Służby miały znaleźć zapalnikiCzytaj też:
Pożar budynku, w którym kręcono „Big Brothera”. Na miejsce wezwano 6 wozów strażackich