Fundacja „Red is Bad” miała wspierać powstańców. Według dziennikarzy, to była tylko fasada

Fundacja „Red is Bad” miała wspierać powstańców. Według dziennikarzy, to była tylko fasada

Zamknięty sklep marki „Red is Bad”
Zamknięty sklep marki „Red is Bad” Źródło:PAP / Albert Zawada
Centralne Biuro Korupcyjne miało ustalić, że właściciel marki ubrań oraz fundacji „Red is Bad”, szykował się do ucieczki z kraju. Miał być gotowy do zapłaty w tym celu łapówki na kwotę 2,5 mln zł.

W poniedziałek 3 czerwca dziennikarze Onetu opublikowali tekst, z którego wyłaniał się podejrzany obraz powiązań między właścicielem „Red is Bad” i poprzednimi władzami naszego kraju. Według ustaleń portalu, Paweł Szopa miał dostawać zamówienia bez przetargu z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Był dostawcą sprzętu ochronnego w czasie pandemii koronawirusa i agregatów prądotwórczych w czasie wojny w Ukrainie, choć nie miał doświadczenia w obrocie takimi towarami.

Operacja „Walet”

Zdaniem służb w RARS działał system polegający na wyprowadzaniu pieniędzy poprzez podmioty związane z Pawłem Szopą. „Z poczynionych ustaleń wynika, że Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych dokonywała wielu zakupów od Pawła Szopy z tzw. wolnej ręki (…) Przeprowadzona w tej sprawie analiza przepływów finansowych STIR (…) potwierdziła między innymi fakt, iż w okresie od 26 sierpnia 2020 r. do 30 maja 2022 r. Paweł Szopa — jako osoba fizyczna prowadząca działalność pod nazwą Aceron (REGON: 146542446) otrzymał z RARS przelewy na kwotę 112.906.766 zł” – czytamy.

Operacja prowadzona przez CBA w tej sprawie miała kryptonim „Walet”. W raporcie z działań agencji wynikało, że do właściciela marki ubrań mogło trafić ponad pół miliarda złotych. Od połowy ubiegłego roku sprawę badała rzeszowska delegatura CBA, podsłuchując rozmowy telefoniczne biznesmena oraz jego współpracowników oraz pracowników Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Szopa potwierdził, że dobrze zarabiał na współpracy z RARS, ale wszystko odbywało się uczciwie.

Onet przypomniał, że przez ostatnie lata Paweł Szopa gościł m.in. w Kancelarii Premiera, jego sklep odwiedzał Mateusz Morawiecki, a w jego ubraniach fotografowali się prezydent Andrzej Duda z małżonką. – Mój jedyny kontakt z firmą Red is Bad to noszenie ich odzieży, którą – nie ukrywam – mam w swojej szafie – odpowiadał na pytania dziennikarzy Duda.

Były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski w oświadczeniu dla Onetu odpierał zarzuty. – Wszystkie zakupy realizowane były zgodnie z Prawem Zamówień Publicznych i obowiązującymi procedurami z zachowaniem trybu konkurencyjnego – podkreślał.

Szef fundacji „Red is Bad” na podsłuchu CBA

We wtorek 4 czerwca dziennikarze Onetu ujawnili kolejne informacje na temat „Red is Bad”. Właściciel firmy i fundacji o tej samej nazwie miał wspierać PiS w kampanii wyborczej przed październikowymi wyborami do Sejmu i Senatu. Od sierpnia miał przewidywać jednak porażkę zaprzyjaźnionego obozu politycznego i planował opuszczenie kraju.

„Przeprowadzam się za granicę na stałe. Mnie już w Polsce nie będzie. [...] Ja już wszystko mam dograne z tą przeprowadzką do Hiszpanii. Na razie muszę się zaaklimatyzować i zobaczyć, co się w ogóle dzieje” – poinformował kilka tygodni przed wyborami swoją prawniczkę.

CBA podsłuchało też, że Pawłowi Szopie zależało na wyrejestrowaniu przed tamtymi wyborami fundacji „Red is Bad”. Onet podkreśla, że założona w celu wspierania żyjących powstańców warszawskich fundacja w rzeczywistości przelewała pieniądze na własne rachunki działalności gospodarczej pod nazwą Aceron oraz na wypłaty dla pracowników Pawła Szopy.

Sprawa „Red is Bad”. Łapówka za przysługę?

Wyrejestrowanie fundacji z KRS wymagało złożenia w sądzie zaległych sprawozdań finansowych, których jednak „Red is Bad” nie składało od 2020 roku. By ominąć ten wymóg, prawniczka Agnieszka A. miała podjąć próbę skontaktowania Szopy z Erykiem T., którego partnerka pracuje w jednym z warszawskich sądów.

„Teraz to on na pewno porządnie załatwi, bo mu dałam taką nadzieję na coś. No, w związku z tobą”... – mówiła do swojego szefa w podsłuchanej rozmowie A. „W związku ze mną? A co mu powiedziałaś? Że kupię od niego mieszkanie?” – dopytywał Szopa. „Nie. Zaczął coś biadolić, że muszą kupić działkę [...] On mi mówi, że nie mają kasy, ja mówię: ile tej kasy potrzebujecie? On mówi: dwa czterysta. Ja mówię: niech pan mi ogarnie temat w KRS-ie, to może kogoś zapytam” – kontynuowała A.

Kolejnego dnia Paweł Szopa miał prosić prawniczkę, by załatwić temat fundacji i „mieć go z głowy”. 21 sierpnia kobieta spotkała się z Erykiem T. „Właśnie próbuję ponegocjować, żeby pan Eryk ci przyspieszył wszystkie w KRS-ie” – mówiła do swojego mocodawcy. Wtedy jednak Szopa nie chciał już rozmawiać na ten temat przez telefon, wyraźnie obawiając się podsłuchu. „Chcesz porozmawiać, to się spotkaj ze mną, tak?” – zwracał uwagę.

3 października Agnieszka A. kolejny raz zadzwoniła do Eryka T., pytając wprost, ile ma zapłacić za remont jego domu. Usłyszała w odpowiedzi, że Eyk T. „jutro wpadnie”. Trzy dni później fundacja „Red is Bad” została wyrejestrowana w KRS. Nie składała zaległych sprawozdań finansowych.

Paweł Szopa zaprzecza

W rozmowie z dziennikarzami Paweł Szopa nie potwierdził, ani nie zaprzeczył autentyczności nagrań ze swoich rozmów. Zaprzeczył, by proponował komukolwiek pożyczkę w zamian za przysługę. — To bez sensu! Po co miałbym komuś pożyczać takie pieniądze? — pytał. Mówił też, dlaczego zamknął fundację. — Po pierwsze, większość jej podopiecznych umarła, po drugie chciałem poświęcić więcej czasu na wychowanie dorastającego syna – wyliczał.

Szopa potwierdził, że przelewał pieniądze z rachunku fundacji „Red is Bad” na rachunki innych swoich spółek. Podkreślał jednak, że były to wyłącznie opłaty za usługi świadczone na rzecz fundacji. — Jeśli organizowałem jakieś konkursy, w których nagrodami była patriotyczna odzież, to fundacja kupowała ją ze znacznymi upustami ze sklepu „Red is Bad”. Bo na rynku nie było innych producentów tego typu gadżetów – wyjaśniał.

Pełnomocnik Szopy wydała dwa oświadczenia

Prawniczka Szopy zasłaniała się tajemnicą adwokacką, by w końcu przesłać Onetowi dwa oświadczenia. „Pomimo że nie mam żadnych wątpliwości, aby aktywność mojego klienta mogła być kwestionowana z punktu widzenia legalności, w zakresie jakim go obsługiwałam, zresztą także wraz z inną kancelarią, to jako radca prawny, strzegąc tajemnicy zawodowej, nawet wbrew interesom mojego klienta, nie mogę Panu ujawnić okoliczności nią objętych. Z tajemnicy zawodowej radcy prawnego zwolnić mnie może tylko Sąd. Nie może tego uczynić nawet sam klient” – pisała.

W drugim oświadczeniu zapewniła, że nigdy nie zobowiązywała się do przekazywania jakiejkolwiek korzyści majątkowej komukolwiek, nie ustalała sposobu przekazywania takich korzyści, ani nigdy o takich korzyściach z kimkolwiek nie rozmawiała. Stwierdziła, że podjęto próbę wprowadzenia dziennikarza w błąd przy pomocy „zmanipulowanych i najprawdopodobniej nielegalnych materiałów”.

CBA nie odpowiedziało na pytania Onetu odnośnie operacji „Walet”. Prokuratura Krajowa poinformowała na platformie X, że śledztwo w tej sprawie trwa. Zarzutów do tej pory nikomu nie przedstawiono.

Czytaj też:
Problemy właściciela Red is Bad. Premier Donald Tusk reaguje
Czytaj też:
Prezydent o sprawie Red is Bad. „Mam w swojej szafie..."

Opracował:
Źródło: Onet.pl