Były dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego ocenił w RMF FM, że zakucie polskich żołnierzy w kajdanki to „przegięcie pały”. Gen. Jarosław Kraszewski zaznaczył, że „znamy jedynie jedną część historii”. – Nikt nic nie mówi o zachowaniu tej grupy emigrantów, która próbowała się dostać na terytorium naszego państwa. Nie czarujmy się – nie byli to ornitolodzy – powiedział.
Były dyrektor w BBN odniósł się do słów prokurator, według której doszło do przekroczenia uprawnień i nie było zagrożenia życia żołnierzy. – Jak słucham tych wypowiedzi, zaczyna się we mnie gotować. Do tej pory byłem wielkim zwolennikiem hasła „murem za mundurem”. A mam nieodparte wrażenie, że za chwilę będziemy mieli hasło „mundur za murem”. I to nie będzie mur wzdłuż granicy białoruskiej, tylko mur aresztu wojskowego. Nie możemy do tego dopuścić – podkreślił.
Polscy żołnierze zakuci w kajdanki. Gen. Jarosław Kraszewski: Na Kremlu się śmieją
Gen. Kraszewski był „zdziwiony, że ośrodek prezydencki o tym nic nie wiedział”. – Jest sprawozdanie operacyjne, które trafia codziennie do ośrodka prezydenckiego. Jeżeli tego tam nie było, ktoś celowo podjął decyzję, że incydentu z użyciem broni nie zawarto w tym meldunku operacyjnym – wyjaśnił. Zdaniem byłego dyrektora w BBN-ie „w tej sytuacji na Kremlu śmieją się, strzelają w górę kolejne korki od szampana”.
Gen. Kraszewski odniósł się także do informacji, że żołnierze wyszli z aresztu po pomocy ze strony prawnika, na którego się zrzucono. – To są kolejne jaja. Tu już jest wina dowódcy. To jest dla mnie niewyobrażalne – przyznał. Według byłego dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Kosiniak-Kamysz powinien przeprosić za sposób działania Żandarmerii Wojskowej a Donald Tusk i Andrzej Duda „w ujęciu kompleksowym”.
Czytaj też:
Polscy żołnierze zakuci w kajdanki. Prokuratura ujawnia szczegóły śledztwaCzytaj też:
Bosak o rozkazach dla żołnierzy na granicy. „Może się okaże, że nie dostają żadnych”