To miał być spokojny wieczór w jednej z poznańskich restauracji. Pan Marek wybrał się na kolację ze swoim ojcem. W pewnej chwili mężczyźni zauważyli zamieszanie. Jak się okazało, pracownicy klubu go-go uderzyli jednego z przechodniów. Pan Marek postanowił zareagować i zwrócić im uwagę. – Po co bijecie niewinnych przechodniów? – zapytał.
Zwrócił uwagę pracownikom klubu. Został brutalnie pobity
Chwilę później to on padł ofiarą napaści. – Weszło siedmiu bandytów z pałkami teleskopowymi, gazem i otoczyli mnie. Nikt nie reagował, chociaż w pobliżu było mnóstwo osób. Jeden z agresorów uderzył mnie z otwartej dłoni w skroń. To był dopiero początek, dostałem jeszcze kilka ciosów. Potnę nożem i złamię ci rękę – usłyszałem – relacjonował mieszkaniec Poznania.
– W centrum Starego Miasta siedmiu bandytów chodzi sobie po mieście i robi zupełnie, co chce. Jeden we mnie rzucił krzesłem. Jakby mnie wrzucili do śmietnika albo wywieźli do lasu, to praktycznie nikt nie zwróciłby na to uwagi – ocenił.
Pan Marek wezwał na miejsce policję. Patrol pojawił się dopiero pół godziny po całym zajściu. Funkcjonariusze tłumaczyli się brakami kadrowymi.
Poznań. Policja i prezydent wypowiedzą wojnę klubom go-go?
Mężczyzna przyznał, że następnym razem poważnie się zastanowi, czy zwracać komuś uwagę na niewłaściwe zachowanie. – Jestem tą osobą, która reaguje. Po tej sytuacji na pewno zrobię sobie przerwę. Pierwszy raz przerosła mnie kompletnie reakcja i zuchwałość, bo zuchwałość to jest jakby najważniejsze słowo w tym wszystkim – podkreślił.
W związku z brutalnym pobiciem lokalna policja poinformowała, że sprawcom grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. -Nasze działania koncentrują się obecnie na zidentyfikowaniu sprawców – powiedziała podinspektor Iwona Liszczyńska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Prezydent miasta Jacek Jaśkowiak zapewniał, że nie pozwoli na działalność klubów nocnych, których działalność jest co najmniej wątpliwa. – Kluby go-go, w których w Poznaniu klienci byli oszukiwani nawet na milion złotych, mimo zapowiedzi, nie zniknęły. Nadal zaczepia się i kusi klientów. To marna wizytówka miasta. – To była zuchwałość na poziomie lat 90. – podsumował pan Marek.
Czytaj też:
Wkurzeni turyści na dworcu w Poznaniu. Pociągi mają około 100 minut opóźnieniaCzytaj też:
Koziołki z Poznania zniknęły z rynku. Znamy wstępną datę ich powrotu