Jak stwierdziła Zajączkowska-Hernik, „mandaty dla kobiet świadczą o tym, że przeszliśmy bardzo długą drogę, nauczyliśmy się na błędach”.
Okazuje się, że posłanka w okręgu warszawskim może pokonać Krystiana Kamińskiego, który był na tej liście jedynką. — Nie chcę zapeszać — mówiła Interii i dodała, że robiła wszystko, żeby się udało. Podkreśliła jednocześnie, że „jest bardzo pokorna w ocenie wyników”, bo „lepiej przyjemnie się zaskoczyć, niż bardzo źle rozczarować”.
„Chciałyśmy pokazać, co potrafimy”
Jej zdaniem, kobiety w wyborach samorządowych robiły sobie rozgrzewkę do parlamentu. — Zbierałyśmy ludzi, chciałyśmy pokazać, co potrafimy — podkreśliła.
Ewa Zajączkowska-Hernik dodała, że na wyniki wyborów wpływ miały ostatnie głośne wydarzenia przy granicy polsko-białoruskiej. Mowa między innymi o śmierci młodego żołnierza, który został zaatakowany przez jednego z cudzoziemców. Stwierdziła, że „ludzie spojrzeli na nich przychylnie i postanowili dać im kredyt zaufania”.
Kobiety mandat musiały sobie wywalczyć
Anna Bryłka do wstępnych wyników sondażowych podchodzi także z dystansem. Podkreśliła, że w niektórych okręgach mieli dużą rywalizację między kandydatami, więc, jak twierdzi, „warto poczekać do końca”.
Zaznaczyła też, że swój mandat musiała sobie wywalczyć. — Cieszy mnie, że udało się zyskać zaufanie wyborców, bo na początku kampanii nie było pewne, czy się uda — mówiła Interii Bryłka. Dodała, że zyskała „świetne doświadczenie”.
Oprócz Anny Bryłki i Ewy Zajączkowskiej-Hernik, z ramienia Konfederacji do Europarlamentu dostaną się również Dobromir Sośnierz, Grzegorz Braun, Stanisław Tyszka i Rafał Foryś.
Czytaj też:
Pełne wyniki wyborów do PE. PKW policzyła 100 procent głosówCzytaj też:
Oficjalne wyniki wyborów do PE. PKW podaje dane z dziewięciu okręgów