Tomasz Szmydt przebywa na Białorusi. Były sędzia jest obecnie ścigany w Polsce listem gończym, natomiast Interpol odmówił objęcia go czerwoną notą sędziego, ponieważ „nie zezwala na przetwarzanie danych – za pośrednictwem swoich kanałów – za działania przeciwko bezpieczeństwu państwa, określanych jako przestępstwa polityczne”. Wcześniej Sąd dyscyplinarny NSA uchylił immunitet prawnikowi i zawiesił go w czynnościach służbowych.
„Gazeta Wyborcza” dotarła do nowych informacji na temat uciekiniera. Okazuje się, że były sędzia wyjechał na Białoruś z Polski przez przejście graniczne w Terespolu, jedyne czynne dla ruchu osobowego. Miało to miejsce 28 kwietnia 2024 roku, w pierwszym dniu urlopu. Informator gazety ujawnił, że Szmydt zaplanował go z wyprzedzeniem i nie brał go na ostatnią chwilę.
Kiedy Tomasz Szmydt mógł nawiązać kontakt z białoruskimi służbami?
Były sędzia utknął w korku przed przejściem granicznym i na opuszczenie kraju czekał aż 24 godziny. To – zdaniem informatora -obalają wersję, jakoby wyjazd Szmydta był ewakuacją prowadzoną przez białoruskie służby. Nie oznacza to jednak, że nie jest przez nie sterowany. Wręcz przeciwnie.
Ustalenia służb mają wskazywać, że były sędzia nie prowadzi samodzielnie kont w mediach społecznościowych. Co więcej mógł być przygotowywany przez stronę białoruską do występów publicznych. „Ustalenia kontrwywiadu i prokuratury wskazują, że Szmydt nawiązał kontakt z białoruskimi służbami co najmniej rok przed wyjazdem z Polski” – pisze „Gazeta Wyborcza”.
Niedawno Szymdt zażądał od prokuratora generalnego Adama Bodnara i prokuratora krajowego Dariusza Korneluka wszczęcia sprawy karnej przeciwko Ministrowi Spraw Zagranicznych Radosławowi Sikorskiemu. Były sędzia utrzymuje, że wszystkie zarzuty w jego sprawie zostały sfabrykowane.
Czytaj też:
Europejski Nakaz Aresztowania za Tomaszem Szmydtem. Sąd zdecydowałCzytaj też:
Tomasz Szmydt może mieć kolejne problemy. Na jaw wychodzą szokujące fakty