Dorn: chcemy tylko zmian w PiS

Dorn: chcemy tylko zmian w PiS

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
Prominentny polityk PiS, Ludwik Dorn, zwany "trzecim bliźniakiem" odrzuca zarzut nielojalności wobec PiS i nie widzi powodu, by miał się zrzec mandatu. - Nie wykroczyliśmy przeciwko statutowi partii; chcemy tylko w niej zmian - mówi.

Dorn na konferencji prasowej w Sejmie skomentował słowa premiera, szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który mówił w porannych "Sygnałach Dnia", że "jeśli ktoś radykalnie nie zgadza się z linią partii, nie chce działać w ramach tego wspólnego przedsięwzięcia, powinien zrezygnować z mandatu". Jak dodał, "jest to zobowiązanie honorowe".

Ludwik Dorn nie widzi żadnych powodów, aby miał zrezygnować z mandatu posła. "Sądzę, że kiedy prezes PiS przemyśli swoje słowa, to wycofa się z tego rodzaju oczekiwań" - powiedział. Według Dorna, Jarosław Kaczyński miał gorszy dzień. Dorn uważa, że "bliscy współpracownicy, członkowie klubu, stronnictwa i sympatycy powinni być wobec szefa partii niekiedy bardzo wyrozumiali".

 

 

Dorn odrzucił też zarzuty swoich kolegów partyjnych o nielojalność wobec PiS trzech wiceprezesów, którzy w poniedziałek zrezygnowali z tej funkcji. Oprócz Dorna, z wiceszefowania partii zrezygnowali: Kazimierz Ujazdowski i Paweł Zalewski. "Nie sądzę, abyśmy w jakikolwiek sposób wykroczyli przeciwko tym obowiązkom, które statut PiS i obyczaj nakłada na każdego członka partii" - oświadczył. Jak dodał, "jeśli ktoś jest innego zdania, można wdrożyć postępowanie dyscyplinarne".

- Postąpiliśmy uczciwie rezygnując z funkcji wiceprezesów PiS. Jednocześnie - jak mówił - szef partii J.Kaczyński również postąpił uczciwie. "Powiedział, jakie jest jego zdanie, jaki jest jego pogląd, z którym my się nie zgodziliśmy. (...) Jeśli dwie strony nie zgadzają się co do istotnych kwestii mechanizmów wewnętrznych w partii, a ci którzy się nie zgadzają, są wiceprezesami - odchodzą. To jest najuczciwsze wyjście" - podkreślił Dorn.

Były wiceszef PiS, jak mówił, chce zmian w partii, ale jednocześnie chce, by ona trwała. "Pogodzę się w tej partii ze wszystkim i ze wszystkimi błędami, byleby ona trwała, bo z błędów można się wycofać, błędy można naprawić, ale jak partia się rozpadnie, to jesteśmy wszyscy na gruzowisku" - podkreślił.

Mam nadzieję - mówił Dorn - że siła argumentów byłych wiceprezesów doprowadzi do tego, że "prezes J.Kaczyński nie tyle do nas się przyłączy, co stanie na czele naszej grupy".

Mimo różnic Dorn uważa, że w nadchodzących latach nie dojdzie do zmiany na stanowisku prezesa partii. Nie wyobrażam sobie, by przez najbliższe 10 czy 12 lat na czele PiS stał ktoś inny niż Jarosław Kaczyński - oświadczył.
Zdaniem byłego wiceszefa PiS, jeśli Jarosław Kaczyński przestanie kierować PiS, partia ta "najprawdopodobniej się rozpadnie". Z kolei jeśli J.Kaczyński pozostanie prezesem PiS, a - mówił Dorn - "mechanizmy wewnętrzne nie zostaną zmienione, to PiS się nie rozpadnie, tylko będzie słabło". "Już wolę, by partii przewodził ktoś, kto jest dla partii niezbędny, konieczny, kto popełnia błędy, jak każdy człowiek (...) niż żeby moja partia się rozpadła" - zadeklarował Dorn.

Dorn, Ujazdowski i Zalewski zrezygnowali z funkcji wiceszefów PiS, ale pozostali w partii. Wcześniej, jak wyjaśniał w poniedziałek Dorn, grupa trzech dotychczasowych wiceprezesów PiS przekazała prezesowi PiS "memoriał" z postulatami pewnych reform i zmian w sposobie sprawowania przywództwa. O liście wiceprezesów do prezesa PiS informowały media.

 

Dziennikarze pytali Dorna, czy obecny spór o reformy w PiS nie jest kontynuacją sporu z premierem z lutego tego roku. Dorn, wtedy minister spraw wewnętrznych i administracji, odszedł z tej funkcji z powodu różnicy zdań z premierem Kaczyńskim co do funkcjonowania resortu.

Dorn przypomniał, że wtedy zastąpił go Janusz Kaczmarek. "Mam nadzieję, że ludzie, którzy zastąpią naszą trójkę nie będą ludźmi poziomu i pokroju Janusza Kaczmarka" - dodał.

pap, em