Według nieoficjalnych doniesień w miejscowości Osinów Dolny w powiecie gryfińskim w województwie zachodniopomorskim miało dojść do zaskakujących wydarzeń. Na jednym z parkingów miał się pojawić niemiecki radiowóz, z którego miało wysiąść kilku migrantów z Bliskiego Wschodu – dwie osoby dorosłe i troje dzieci. Następnie auto miał odjechać, pozostawiając grupę na terenie Polski.
Straż Graniczna odniosła się do incydentu w Osinowie Dolnym
„Przywiezienie i pozostawienie przez niemiecką policję cudzoziemców w Polsce (Osinów Dolny) odbyło się z naruszeniem zasad współpracy obu służb i prawa regulującego kwestie przekazywania osób. Służby niemieckie nie mogą arbitralnie podejmować takich decyzji” – oświadczyły polskie służby.
Jak podano, Straż Graniczna niezwłocznie skontaktowała się ze stroną niemiecką, by wyjaśnić okoliczności zdarzenia. We wtorek 18 czerwca Komendant Główny Straży Granicznej będzie o tym rozmawiał z prezydentem Prezydium Policji Federalnej w Niemczech.
Wcześniej oświadczenie w sprawie niepokojących doniesień wydala niemiecka policja. Wyjaśniono, że cudzoziemcy mieli przy sobie polskie zaświadczenia o nadaniu statusu uchodźców dla dorosłych i polskie dowody osobiste dla dzieci. Przekazał, że rodzina musiała zostać odesłana do Polski, ponieważ nie złożyła wniosku o azyl w Niemczech.
W niedzielę na antenie Polsat News odnosił się do tego wiceszef MSWiA Czesław Mroczek. Stwierdził, że "sprawa jest badana i wyjaśniana z Niemcami", bo incydent dział się "poza procedurą" i "jest bardzo alarmujący". Z kolei Anna Bryłka z Konfederacji uznała, że sprawa jest jasna – migranci, którzy prawdopodobnie zostali wpuszczeni przez Polskę, a następnie trafili do Niemiec, zostali zwróceni przez tamtejszych pograniczników i jest to zgodne z prawem.
Czytaj też:
Wojsko i służby czekają zmiany? Jest projekt ustawy, znamy szczegółyCzytaj też:
Czeka nas kolejna fala migracji? Niemcy ostrzegają: Musimy zrobić wszystko