W zeszłym tygodniu weszło w życie rozporządzenie w sprawie utworzenia tzw. strefy buforowej przy granicy z Białorusią. Mierzy ona łącznie 60 km. Na większości długości jej głębokość wynosi 200 m, a na odcinku 16 km – 2 km.
To nie jedyna decyzja rządu, która ma doprowadzić do zwiększenia ochrony granicy przez naporem migrantów z Białorusi. Zwiększona została także liczba funkcjonariuszy, którzy patrolują teren. Aktualnie jest to ok. dwóch tys. strażników granicznych, sześciu tys. żołnierzy i 400 policjantów.
Ponadto już teraz wzmacniania jest elektroniczna zapora na granicy, a w dalszych planach jest budowa „Tarczy Wschód”, której koszt szacowany jest na 10 mld zł.
Rolnicy bronią granicy gnojowicą
Mimo tego rolnicy oddolnie zdecydowali się wesprzeć obronę pasa przygranicznego przy granicy z Białorusią. Wybrali do tego nietypowy sposób działania.
– Zaczynamy polewanie pasa przygranicznego na granicy polsko-białoruskiej świńską gnojowicą. Pokażemy tym, że solidaryzujemy się z polskimi służbami mundurowymi. Pokażemy rządzącym, w jaki sposób należy zabezpieczyć nasze terytorium – zapowiedzieli rolnicy z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników i Ruchu Młodych Farmerów.
Drugie dno pomysłu rolników
Swój pomysł na działanie rolnicy zaczerpnęli z Grecji, gdzie tak właśnie próbowano ochronić się przed kilkoma laty przed migrantami. Jak zapewniają, wszystko przebiegać będzie zgodnie z prawem, a na działania mają wymagane pozwolenia. – Nie będziemy lać tego płotu, tylko jakiś pasek od tego płotu – tłumaczą.
W planie rolników kryje się jednak drugie dno. Wychodzą oni z założenia, że większość nielegalnych migrantów, którzy pojawiają się na granicy polsko-białoruskiej, to muzułmanie, którzy zgodnie z Koranem nie mogą spożywać wieprzowiny. – Liczymy na to, że jak rozlejemy świńską gnojowicę, to nielegalni migranci nie będą przechodzić przez ten pas, bo zastosują się do swojej wiary – mówią rolnicy.
Czytaj też:
Policjant służący na granicy: Są chwile, kiedy się człowiek boiCzytaj też:
W Puszczy Białowieskiej zabraknie rysia? To „efekt barierowy”