Treść oświadczenia opublikowana została przez Niemiecką Agencję Prasową. Według relacji służb 14 czerwca nad ranem niemieccy funkcjonariusze zatrzymali afgańską rodzinę w pobliżu Altmaudewitz w Brandenburgii. Ludzie ci chcieli przejść na teren republiki bez wymaganego pozwolenia. Funkcjonariusze twierdzą, że cudzoziemcy byli w posiadaniu polskich zaświadczeń o nadaniu statusu uchodźcy dla dorosłych i przepustki dla dzieci. Wniosków o takie zaświadczenia zatrzymani nie złożyli jednak w Niemczech.
Niemieccy policjanci mieli przez wiele godzin oczekiwać na odpowiedź polskich służb
W tej sytuacji według prawa należało ich odesłać do Polski – wskazują niemieckie służby. W wersji zdarzeń opisanej przez funkcjonariuszy polska Straż Graniczna otrzymała informacje dotyczące sprawy (poprzez Polsko-Niemieckie Centrum Współpracy Służb Granicznych, Policyjnych i Celnych w Świecku).
Niemieccy mundurowi mieli dłuższy czas oczekiwać na reakcję służb. — Ponieważ przez kilka godzin nie było odpowiedzi ze strony polskiej, nawet po otrzymaniu prośby, policjanci postanowili przewieźć rodzinę patrolem na granicę polsko-niemiecką, aby stamtąd przekazać ich Polsce — cytuje oświadczenie federalnych dziennik „Die Welt”.
Niemiecka policja opisuje, że dzieci miały uskarżać się na złe samopoczucie, więc policjanci odwiedzili aptekę w Osinowie Dolnym (woj. zachodniopomorskie), w celu udzielenia małoletnim pierwszej pomocy. Ich matka miała też zapomnieć wziąć ze sobą telefon komórkowy z policyjnego posterunku, więc przetransportowano ją wozem patrolowym do Brandenburgii, a potem do rodziny w Polsce. Zdarzenie to miało być „intensywnie monitorowane przez polskich kolegów” – twierdzą funkcjonariusze.
Wiceszef MSWiA: Działania nie były wypełnieniem procedury readmisji
W rozmowie z Polską Agencją Prasową inaczej sytuację ocenił wczoraj wiceszef ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji Czesław Mroczek. – Te działania z całą pewnością nie były wypełnieniem procedury readmisji. W sytuacji, kiedy uchodźca złoży wniosek o ochronę w ramach Unii Europejskiej w Polsce, a później się przemieści do innego państwa europejskiego bez rozpatrzenia tego wniosku, państwo, w którym się znajdzie, może go skierować do państwa, które przyjmowało wniosek – powiedział.
Podkreślił, że „z całą pewnością to nie był ten przypadek”. – To, co się wydarzyło, było poza procedurami i w ten sposób to działać nie można – stwierdził. Także Straż Graniczna wydała w sprawie komunikat, w którym podkreślono, że „przywiezienie i pozostawienie przez niemiecką policję cudzoziemców w Polsce (...) odbyło się z naruszeniem zasad współpracy obu służb i prawa regulującego kwestie przekazywania osób”. „Służby niemieckie nie mogą arbitralnie podejmować takich decyzji” – utrzymuje SG.
Do sprawy odniósł się także premier Donald Tusk, który ocenił, że był to „niedopuszczalny incydent”. „Sprawa musi być szczegółowo wyjaśniona” – napisał na platformie X.
Spotkanie szefów polskiej i niemieckiej SG. „Rozmowa była dobra”
18 czerwca zastępca szefa MSWiA poinformował, że miała już miejsce rozmowa, w której uczestniczył szef polskiej i niemieckiej Straży Granicznej – podaje Onet. Pod koniec tygodnia o sprawie rozmawiać mają także ministrowie spraw wewnętrznych Niemiec i Polski.
Mroczek zaznaczył, że atmosfera, jaka jej towarzyszyła, „była dobra”. – Mamy podobny ogląd sprawy. A mianowicie, że to działanie policjantów niemieckich było poza procedurami – powiedział dziennikarzom portalu. Wiceminister dodał, że federalni „z całą pewnością nie zastosowali się do przepisów dotyczących readmisji”. Wiceszef stwierdził, że „osiągnięto konsensus ze stroną niemiecką”. Obie strony uznały, że był to „incydent” i trzeba takim sytuacjom zapobiec w przyszłości.
twitterCzytaj też:
Najnowszy spot PiS wywołał falę oskarżeń. „Będziecie mieć krew na rękach”Czytaj też:
Żołnierze zatrzymani przy polskiej granicy nie strzelali do migrantów. „Tworzyli zagrożenie”