Nastawienie Polaków do uchodźców. Jesteśmy na nie, chyba że to sąsiad lub... zięć

Nastawienie Polaków do uchodźców. Jesteśmy na nie, chyba że to sąsiad lub... zięć

Migranci, uchodźcy
Migranci, uchodźcy Źródło:PAP
Panujące wśród Polaków nastroje odnośnie uchodźców pogarszają się. Niemal połowa rodaków twierdzi, że kraj powinien być zamknięty dla uchodźców całkowicie; miejscami ten odsetek sięga nawet 70 proc. Gdy jednak w grę wchodzą nasze bezpośrednie doświadczenia z nimi związane, wyniki wyglądają zgoła inaczej.

Na początku czerwca Gazeta Wyborcza przeprowadziła sondaż na zlecenie pracowni Opinia24. Zbadano nastawienie Polaków do uchodźców oraz to, jak wspomniane nastawienie zmieniało się na przestrzeni ostatnich lat.

I tak okazało się, że zapał związany z bezinteresowną pomocą wojennym uchodźcom z Ukrainy mocno zelżał. Dwa lata temu bowiem aż 75 proc. Polaków pomagało uciekinierom, a 82 proc. twierdziło, że nie zagrażają oni polskiej kulturze. Teraz wyniki wyglądają zgoła inaczej. Dziś 42 proc. rodaków uważa, że nie powinniśmy już przyjmować uchodźców. Tylko 14 proc. w sondażu zgodziło się, by granica miałaby być otwarta także dla migrantów pochodzących z dalszych krajów niż Ukraina czy Białoruś.

Skąd ta zmiana?

Jak się okazuje, 30 lat budowania demokracji w Polsce i w Unii Europejskiej to za króko, by zmienić styl myślenia Polaków. Profesor Małgorzata Myśliwiec podkreśla, że mocno ukształtował go PRL. – Wszystko, co odbiegało od wzorca, było niepożądane. Przykładem, że to ciągle tkwi w wielu głowach, jest walka Ślązaków o uznanie swojego języka. Prezydent Duda odmówił podpisu pod ustawą z obawy, że to mogłoby zagrozić „polskiej tożsamości narodowej". Niechęć do wszystkiego, co odmienne, jest wciąż silna – podkreśliła.

Z kolei doktor Oleksandr Gladun z Instytutu Demografii i Problemów Jakości Życia Narodowej Akademii Nauk Ukrainy uważa, że otwartość niemal połowy Polaków na uchodźców to pozytywny wynik. – Można było oczekiwać, że po 2,5 latach wojny wsparcie dla uchodźców gwałtownie stopnieje. A to są wyniki pozytywnie zaskakujące – mówił naukowiec.

Wiele zależy jednak od regionu. Największą otwartością charakteryzują się największe miasta (mowa tu o 32 proc. ankietowanych, którzy odpowiedzieli za przyjmowaniem uchodźców z całego globu), a najmniej mieszkańcy miast do 20 tys. mieszkańców (tutaj 8 proc. było za) i wsi (10 proc. za).

Największą ilość przeciwników tego konceptu znajdziemy na Podkarpaciu (61 proc.) i w województwie świętokrzyskim (70 proc.).

Z kolei na Podlasiu, które najbardziej dotknięte jest przez kryzys na granicy z Białorusią 31 proc. badanych jest przeciw przyjmowaniu migrantów, ale nieco ponad połowa ankietowanych twierdzi, że Polska powinna uchodźców przyjmować (13 proc. odpowiedziało, że zewsząd, 38 proc., że z sąsiednich krajów).

Gospodarka potrzebuje rąk do pracy. Widzą to rolnicy

Jednym z pytań, jakie usłyszeli ankietowani, było to, czy wobec braku rąk do pracy w rolnictwie lub przemyśle Polska powinna ściągać zagranicznych pracowników. Co ciekawe, aż 70 proc. rolników odpowiedziało twierdząco. Wynik ten skomentował doktor Gladun. – Połowa Polaków ma negatywny stosunek do wyimaginowanego uchodźcy, ale dobrze myśli o tych, których obserwuje przy pracy. 55 proc. rolników nie chce przyjmować uchodźców, ale tylko mniej niż jedna czwarta nie chciałaby obcokrajowców zatrudnić – stwierdził.

Podobne zdanie ma profesor Myśliwiec. – Większość Polaków jednak dostrzega to, że nasza gospodarka po prostu potrzebuje rąk do pracy. Sytuacja demograficzna jest tragiczna. Mamy coraz większą rzeszę emerytów do utrzymania, za chwilę nasz system emerytalny może się stać niewydolny – dodała i zaznaczyła, że pytania, kto w przyszłości będzie tworzył naszą gospodarkę i pracował na nasze emerytury należy zadać sobie już teraz.

Skąd pochodzi największa ilość migrantów? Dominuje Azja

Jak podał Zakład Ubezpieczeń Społecznych na początku 2024 roku, 1,1 milion cudzoziemców pracuje w Polsce i płaci tu składki.

Gazeta Wyborcza informuje, że "najmocniej, bo o 21,3 tys., zwiększyła się liczba Białorusinów. W zusowskich systemach przybyło też 13,4 tys. Ukraińców, a także 4,5 tys. obywateli Indii oraz po 3,5 tys. Kolumbijczyków i Nepalczyków. Na kolejnych miejscach są Filipińczycy, Uzbecy i Turcy".

A w jakich rolach Polacy widzą migrantów? Na pewno nie w roli lokalnego polityka (odpowiedzi na nie: 58 proc., na tak: 35 proc.). Za to sąsiad-uchodźca? Dlaczego nie. Takiego zaakceptowałoby aż 75 proc., a jako zięcia – 64 proc.

Doktor Gladun zauważył, że te liczby przeczą narracji i stereotypom, jakoby w Polsce migranci nie byli mile widziani. – Najbardziej imponujące jest to, że zdecydowana większość Polaków aprobuje uchodźców jako swoich sąsiadów, a nawet członków rodziny – mówił.

Kluczowe tutaj, zdaniem profesor Myśliwiec, są nasze bezpośrednie doświadczenia. Nie spotykamy się bowiem na co dzień z "imigrantami" czy "cudzoziemcami", tylko z konkretnymi ludźmi. – Jeśli ktoś tego nie akceptuje, to znaczy, że porażkę poniósł nasz system edukacji. Nie można nie pamiętać, że Polacy to naród emigrantów. Dzisiaj poza granicami Polski mieszka 20 mln osób, które czują się Polakami lub ich potomkami. Tak, my też jesteśmy migrantami – podkreśliła profesor Myśliwiec.

Czytaj też:
Badanie: imigranci z Ukrainy dobrze adaptują się do życia w Polsce. Większość zamierza u nas zostać
Czytaj też:
Zmiany w pomocy dla uchodźców z Ukrainy. Sejm zagłosował

Opracowała:
Źródło: Gazeta Wyborcza