Strzały ostrzegawcze i incydent na granicy. Kamera pokazała, co działo się wcześniej

Strzały ostrzegawcze i incydent na granicy. Kamera pokazała, co działo się wcześniej

Patrol polskich żołnierzy przy granicy, zdjęcie ilustracyjne
Patrol polskich żołnierzy przy granicy, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Newspix.pl / ABACA
Według „Gazety Wyborczej” nagranie z incydentu poprzedzającego zatrzymanie żołnierzy na granicy z Białorusią przeczy wersji o obronie koniecznej.

5 czerwca Onet opublikował artykuł o zatrzymaniu trzech polskich żołnierzy na granicy z Białorusią. Powodem miało być oddanie przez nich strzałów ostrzegawczych w stronę migrantów. Według jego informacji prokuratura oskarżyła dwóch żołnierzy o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób. Kontrowersje wywołał także fakt, że żołnierze zostali zakuci w kajdanki. „W wojsku wrze. Oficerowie mówią o zhańbieniu munduru i poniżeniu godności żołnierskiej” – pisał portal. Z artykułu wynikało, że żołnierze bronili się przed naporem cudzoziemców, a zostali potraktowani jak bandyci.

Zatrzymanie żołnierzy za oddanie strzałów. Co widać na nagraniu?

„Gazeta Wyborcza” kilka razy obejrzała nagranie sytuacji poprzedzającej zatrzymanie. Film nie ma dźwięku.

Nagranie zaczyna się od nieruchomego kadru, widać nad nim datę 25 marca 2024 r. godz. 13.03 i 42 sekundy. „Po prawej ciągną się w górę kadru przęsła zapory. W środku droga techniczna, którą poruszają się patrole, po lewej ogrodzenie z drutu kolczastego i las z drzewami, na których o tej porze roku nie ma jeszcze liści” – czytamy.

W pewnym momencie z otworów w zaporze wyłania się czterech, a potem sześciu ludzi w czarnych strojach i kominiarkach. „Czarni" to najprawdopodobniej przemytnicy, a „biali" to migranci gotowi do przejścia na zachód.

Do osób, które forsują zaporę podbiega patrol polskich żołnierzy. Jeden z nich oddaje strzał w górę, a drugi, przystając, oddaje strzały w stronę przemytników, wzdłuż drogi. Ten patrol jest widoczny w górnej części kadru. Z dołu widać, że w sytuację włącza się drugi patrol – składa się z trzech żołnierzy i jednego funkcjonariusza Straży Granicznej.

Według „Gazety Wyborczej” na filmie widać, że żołnierz z naprzeciwka nie przestaje strzelać w ich stronę i po przęsłach zapory. Jego kolega wstrzymuje ogień. Patrol z dolnej części kadru zatrzymuje dwóch przemytników i trzyma ich pod bronią, ale cofa się, ponieważ kolega „z góry” nadal strzela. Wtedy przemytnicy uciekają na stronę białoruską. Następnie sytuacja eskaluje. Cudzoziemcy rzucają w stronę żołnierzy wielki konar drzewa i kamienie.

Jeden z żołnierzy z plecakowego miotacza gazu kieruje strumień za zaporę. Drugi (ten, który wcześniej strzelał na wprost) przekłada broń przez pręty ogrodzenia i oddaje strzały w stronę Białorusi. O godz. 13.05 i 47 sekund oba patrole spotykają się przy rozgięciach ogrodzenia. W tym momencie film się kończy.

Według „Gazety Wyborczej” żołnierze, którzy byli bliżej rozgięcia w zaporze zrobili awanturę drugiemu patrolowi i mówili, że kule świstały im koło uszu.„To właśnie zagrożenie wobec drugiego patrolu, a potem próby ukrycia prawdy i mataczenia przez żołnierzy, którzy strzelali, były powodem ich zatrzymania i postawienia zarzutów” – czytamy. O szczegółach widocznych na filmie, które zmieniają obraz incydentu na granicy, mówił także Przemysław Wipler z Konfederacji.

Czytaj też:
Niemcy mieli znów podrzucić migrantów do Polski. „Co najmniej kilkanaście osób”
Czytaj też:
Migranci szturmują polską granicę. Schetyna: Tam nie ma już rodzin z dziećmi

Źródło: Gazeta Wyborcza