Koty żyły bez wody, pożywienia i świeżego powietrza. „Wyjątkowo okrutna sytuacja”

Koty żyły bez wody, pożywienia i świeżego powietrza. „Wyjątkowo okrutna sytuacja”

Kot
Kot Źródło: Shutterstock
Mężczyzna zostawił szóstkę kotów w mieszkaniu, bez wody, pożywienia i dostępu do świeżego powietrza. Po dziewięciu miesiącach jego nieobecności wszystkie zwierzęta znaleziono martwe. 44-latek usłyszał wyrok.

Jak ustalili śledczy, mężczyzna przez dziewięć miesięcy nie pojawił się w mieszkaniu przy ulicy Moniuszki w Radomiu (Mazowieckie). Bez opieki zostawił tam szóstkę kotów. Lekarz weterynarii po oględzinach stwierdził, że zwierzęta były pozostawione tam bez wody, pożywienia i świeżego powietrza. Wszystkie zostały znalezione martwe.

Ich 44-letni właściciel w trakcie procesu przyznał się, że zostawił koty narażając je na śmierć, ale słysząc zarzut działania ze szczególnym okrucieństwem, zaprzeczył. Jego obrońca wymienił szereg wytłumaczeń, jednak sąd uznał, że nie były wystarczające. TVN Warszawa podaje, że wyjaśnieniem dla zachowania mężczyzny miała być jego trudna sytuacja życiowa, problemy w pracy i to, że miał na swoim utrzymaniu małżonkę i córkę z niepełnosprawnością.

Koty umierały w męczarniach

Usprawiedliwienia nie okazały się jednak dla sędziego Łukasza Lechowskiego dostateczne. Wskazał, że oskarżony jest osobą dojrzałą i świadomą swoich czynów.

– Każdy normalny człowiek w jego sytuacji i on również, musiał zdawać sobie sprawę, że nieprzychodzenie do kotów, niedokarmianie ich, w konsekwencji spowoduje ich śmierć. I to śmierć w dużych cierpieniach. Śmierć z braku wody i jedzenia jest wyjątkowo okrutną sytuacją – podkreślił sędzia Lechowski.

W jego ocenie dla 44-latka nie sposób znaleźć usprawiedliwienia. – Jak można normalnie funkcjonować, wykonywać swoje codzienne czynności, chodzić do pracy, robić zakupy i mieć z tyłu, że gdzieś w mieszkaniu są zwierzęta, które prawdopodobnie w tym momencie umierają z pragnienia i z głodu i nic z tym nie zrobić? – mówił sędzia.

Sąsiedzi prosili go o interwencję. Odparł, żeby się nie wtrącali

Jak podkreślono, mężczyzna zostawił koty w stanie rażącego zaniedbania. Jego sąsiedzi niejednokrotnie prosili go, by coś zrobił z zapachem, jaki wydobywał się z mieszkania. Oskarżony jednak prośby bagatelizował mówiąc, by się nie wtrącali. Sąd podkreślił, że może to świadczyć o przekroczeniu przez 44-latka norm nie tylko prawnych, ale i społecznych.

Wskazano jednocześnie, że jeśli mężczyzna nie radził sobie z opieką nad zwierzętami, mógł poprosić o pomoc prozwierzęce organizacje, takie jak Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.

Czytaj też:
Utopił szczenięta i znęcał się nad psami. Grożą mu lata za kratkami
Czytaj też:
Psa wyrzucił przez balkon, kota zamknął w piekarniku. Zatrzymała go policja

Opracowała:
Źródło: TVN Warszawa