Grabieże i podpalenia na jednym z największych cmentarzy w Warszawie. „Jestem w szoku”

Grabieże i podpalenia na jednym z największych cmentarzy w Warszawie. „Jestem w szoku”

Cmentarz Bródnowski
Cmentarz Bródnowski Źródło:Wikimedia Commons / Nabokov / CC BY-SA 4.0 / Darwinek / CC BY-SA 3.0
Na jednym z największych i najstarszych cmentarzy w Warszawie dochodzi do niepokojących zdarzeń. Złodzieje mają kraść na potęgę kwiaty i znicze, a wandale – podpalać kontenery.

Sprawę opisuje redakcja „Faktu”. Ostatnie tygodnie dla bliskich zmarłych, którzy pochowani zostali na Cmentarzu Bródnowskim, były ciężkie. To dlatego, że nieustannie dochodzić ma tam do kradzieży, a nawet, co może jeszcze gorsze – podpaleń.

Jeden z mieszkańców, który rozmawiał z dziennikiem, wskazuje, że pożary wywoływane są umyślnie. Nieznane osoby przychodzą wtedy, gdy kontenery są pełne i w taki sposób zapewniają sobie efektowne widowisko.

„Jestem w szoku”

Inny rozmówca „Faktu” wskazuje, że w momencie, gdy widzi pożar, natychmiast chwyta za telefon i dzwoni po straż pożarną. Następnie sięga po wiadro i pędzi na miejsce, by jak najszybciej zdusić ogień w zarodku. Chce zapobiec eskalacji ognia, który może przecież rozprzestrzenić się na kolejne miejsca. – To miejsce zmarłych i powinien być tu spokój, a nie żeby jeździły straże pożarne – podkreśla dozorca cmentarza.

Niepokojąca sytuacja dotyczy także regularnych kradzieży. O jednej z takich sytuacji opowiedziała dziennikarzom kobieta, która odwiedziła grób ojca. Powiedziała, że kupiła mu piękne kwiaty, licząc, że przez dłuższy czas będą przyozdabiały nagrobek. Ale tak się nie stało – po kilku dniach nie było po nich śladu. — Ktoś po prostu przyszedł i je sobie zabrał. Przecież to nie mieści się w głowie, co ci ludzie wyprawiają — uważa kobieta.

Jeszcze szybciej zniknęła wiązanka i znicze, które kupiła inna mieszkanka Warszawy. Postawiła przedmioty na grobie rodziców, a kilka godzin później już ich tam nie zastała. – Jestem w szoku. Jak żyje, to z czymś takim się nie spotkałam – mówi, nie kryjąc smutku rozmówczyni „Faktu”.

Ludzie mają dość. Mówią, co zrobić, by nie dochodziło do takich sytuacji

Mieszkańcy dzielnicy położonej na wschód od Wisły mają serdecznie dość zaistniałej sytuacji. Domagają się ostrej reakcji służb. W rozmowie z dziennikiem zwracają uwagę, że „gdyby cmentarz był patrolowany przez strażników miejskich i dobrze monitorowany, nie dochodziłoby do tego”.

Na stronie cmentarza znajdziemy instrukcję, co zrobić w sytuacji, gdy dojdzie do kradzieży elementów nagrobka. Jak czytamy, należy zgłosić taką sytuację funkcjonariuszom z Komisariatu Policji Warszawa Targówek (numer telefonu: 47 723 81 71).

Cmentarz Bródnowski to zabytkowe miejsce, na którym spoczywa około 1,2 miliona osób. Jego powierzchnia ma 113,3 hektara, a obwód murów – długość aż pięciu kilometrów. Na jego terenie znajdziemy dwa kościoły – świętego Wincentego à Paulo i Matki Boskiej Częstochowskiej (pierwszy wykonany z drewna, drugi – murowany).

Czytaj też:
Groźny wypadek w Warszawie. Wśród rannych dzieci
Czytaj też:
Nie żyje 25-latek, który wypadł przez okno. Był agresywny wobec policjantów

Źródło: Fakt / cmentarz-brodnowski.pl / Wikipedia