Zaskakujący efekt „Dawcia”: „Podsiadło jest największą gwiazdą polskiej muzyki pop w historii”

Zaskakujący efekt „Dawcia”: „Podsiadło jest największą gwiazdą polskiej muzyki pop w historii”

Dawid Podsiadło
Dawid Podsiadło Źródło:Materiały prasowe / Sony Music / Jacek Kołodziejski
Dawid Podsiadło w niewiele ponad dekadę dokonał czegoś, co nie śniło się wcześniej żadnemu polskiemu artyście. Na siedmiu (wyprzedanych w okamgnieniu) koncertach, składających się na jego Trasę Stadionową bawiło się około pół miliona ludzi. Co zdecydowało o tak ogromnej popularności wokalisty? I czy jest jeszcze jakiś szczyt, który może zdobyć, by uczynić swoją karierę jeszcze bardziej spektakularną?

Jest 16 listopada 2014 roku. W ciemnym, ciasnym i wypchanym po brzegi Basenie Artystycznym w Warszawie trwa wyczekiwanie. Za moment na scenie pojawi się kilku młodych mężczyzn, by zagrać rock’n’rolla przesiąkniętego nowojorską energią. Na czele zespołu stoi obdarzony bujną fryzurą młodzieniec z Dąbrowy Górniczej, którego nazwisko od dłuższego czasu nie schodzi z ust polskich dziennikarzy muzycznych. Curly Heads, bo tak nazywa się ten zespół, to wcielone w życie marzenie Dawida Podsiadły. To jednocześnie dowód fascynacji zespołem The Strokes, który na przełomie wieków był współodpowiedzialny za zjawisko znane jako New Rock Revolution.

Wspominany powyżej koncert, był dla mnie ostatnim, na którym widziałem Dawida na tak niewielkiej scenie. Odbył się jakieś półtora roku po, zorganizowanych przez Polskę i Ukrainę, mistrzostwach Europy w piłce nożnej. Tych samych, które były powodem wzniesienia w Warszawie Stadionu Narodowego. Mniej niż dekadę później na potężną scenę umiejscowioną w centralnym punkcie płyty tego stadionu wychodzi ten sam Dawid Podsiadło, ale tym razem śpiewa dla 80-tysięcznej publiczności.

Ktoś to sobie wyobrażał? Ja nie. On pewnie też nie.

Chłopak w swetrze

W maju Dawid Podsiadło skończył dopiero 31 lat, ale już w tej chwili może pochwalić się karierą, o jakiej większość jego starszych kolegów z rodzimego rynku mogło jedynie pomarzyć. Kilkanaście lat temu wyszedł na scenę popularnego talent show w wyciągniętym swetrze i grzywką zasłaniającą oczy. Głębokim i przepełnionym melancholią głosem oczarował publiczność, jury, a przede wszystkim Kubę Wojewódzkiego. Showman nie krył swojego uwielbienia dla młodego wokalisty i tym samym skierował na niego światła medialnych reflektorów, które nie zgasły aż do dziś.

Pierwsza, wydana w 2013 roku, płyta „Comfort and Happines” była ogromnym sukcesem. Od promującego ją singla „Trójkąty i kwadraty” nie dało się uciec. Dopadał uszu mimowolnych słuchaczy w restauracjach, centrach handlowych, przychodniach i taksówkach. Geometryczne wersy piosenki potrafi zanucić każdy, kto nie spędził ostatnich dziesięciu lat pod kamieniem.

Na płycie pojawił się także utwór „Nieznajomy” z tekstem, w którym podmiot liryczny w niczym nie przypomina 20 letniego chłopaka. Słowa piosenki, napisane przez Podsiadłę we współpracy z Karoliną Kozak, świetnie rezonowały ze sporo starszymi od artysty słuchaczami. Posypały się pochwały za dojrzałość i przejmującą interpretację. Słuszne, bo to do dziś jedna z lepszych kompozycji w jego dorobku.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.