Szykuje się rewolucja w tymczasowych aresztowaniach. Bodnar ujawnił szczegóły

Szykuje się rewolucja w tymczasowych aresztowaniach. Bodnar ujawnił szczegóły

Więzień w jednym z aresztów w Polsce
Więzień w jednym z aresztów w Polsce Źródło: PAP / Mirosław Pieslak
W pierwszej dekadzie lipca światło dzienne ma ujrzeć projekt zmian dotyczący stosowania tymczasowych aresztowań. Areszty mają być krótsze, rzadsze i trudniejsze do uzyskania przez prokuraturę – zapowiada minister sprawiedliwości.

– Potrzebujemy dosłownie jeszcze kilku dni namysłu w ministerstwie, żeby doprecyzować szczegółowe kwestie. Najpóźniej w pierwszej dekadzie lipca ten projekt ujrzy światło dzienne – mówi Adam Bodnar w wywiadzie dla „Wprost”.

Czego będą dotyczyły najważniejsze zmiany?

Powrót do starych zasad

Wcześniej do zastosowania tymczasowego aresztowania wystarczyło, że czyn, którego miał się dopuścić podejrzany, jest zagrożony wysoką karą. Była to samodzielna przesłanka, żeby sąd mógł zastosować ten najdotkliwszy środek zapobiegawczy i posłać kogoś na trzy miesiące za kratki celem zabezpieczenia postępowania przygotowawczego.

Minister Bodnar zapowiada powrót do starych zasad. Grożąca komuś wysoka kara będzie dalej przesłanką, ale we wniosku o tymczasowe aresztowanie prokuratura będzie musiała jeszcze bardzo dobrze wykazać, że są inne obawy – na przykład ucieczki z kraju czy mataczenia.

We wcześniejszych wypowiedziach Adam Bodnar mówił, że być może należy również wprowadzić maksymalny czas aresztowania. Na przykład na najwyżej 2 czy 3 lata. Ale takich zmian nie będzie. Przynajmniej nie dla wszystkich i nie na każdym etapie postępowania.

– Chcemy wprowadzić cały szereg ograniczeń czasowych dotyczących stosowania tymczasowego aresztowania, na poszczególnych etapach postępowania. Zasadą będzie to, że jeśli stosowane jest tymczasowe aresztowanie, to sąd musi działać maksymalnie sprawnie. Znosimy także nierówność stron – prokuratury oraz obrony – w kontekście stosowania tymczasowego aresztowania, a zwłaszcza zamiany tego środka na poręczenie majątkowe. Nie może być tak, że w takich sytuacjach to prokurator ma ostatnie słowo – tłumaczy Bodnar.

Czytaj też:
Będzie awantura Bodnara z Giertychem? Prokurator generalny ujawnił szczegóły spotkania

W Polsce jak w Finlandii?

Biznes od lat apeluje o niestosowanie tymczasowego aresztowania w sprawach gospodarczych, argumentując, że to sprawy głównie na dokumentach, więc po co zamykać menadżerów i właścicieli firm, paraliżując w ten sposób przedsiębiorstwo, często doprowadzając do jego bankructwa.

– No tak, ale dokumenty to jedno, a kreatywna księgowość to drugie. Zachodzi przecież ryzyko mataczenia. Materiał dowodowy w tych sprawach to nie są tylko dokumenty, ale też często zeznania księgowych, sekretarzy, menadżerów – tłumaczy Bodnar.

Przykładowo think tank Warsaw Enterprise Institute wielokrotnie apelował, żeby w sprawie tymczasowego aresztowania wprowadzić rozwiązanie znane z krajów nordyckich. W Finlandii do aresztu tymczasowego można trafić w przypadku podejrzenia popełnienia ciężkich przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu.

Mniej aresztu, więcej dozoru

Dla ministra sprawiedliwości to jednak za daleko.

– Ja podchodzę do tego inaczej. Rozumiem argumenty przedsiębiorców. Dlatego chcemy szerzej wprowadzić system dozoru elektronicznego, już na etapie postępowania przygotowawczego. On pozwoli, żeby dalej prowadzić biznes, mimo trwającego postępowania. Wolność będzie oczywiście ograniczona, ale przedsiębiorca nie będzie całkowicie sparaliżowany. W sytuacjach granicznych – członków zarządów, rad nadzorczych – taki środek zapobiegawczy mógłby być wystarczający, żeby zrealizować cele postępowania karnego – ocenia Bodnar.

Czytaj też:
Czarne chmury nad Szłapką i Wosiem. Dwóch posłów może stracić immunitet
Czytaj też:
Roman Giertych ma nowy plan. Tak chce rozliczyć polityków PiS

Źródło: Wprost