Krystyna Romanowska: Czy prawna redefinicja terminu gwałt i podwyższenie kary za to przestępstwo, którą właśnie przegłosował Sejm, jest dobrym krokiem w stronę skuteczniejszego ścigania przestępstw seksualnych?
Dr Magdalena Grzyb: Uważam, że prawo karne nie jest idealnym narzędziem regulacji kontaktów intymnych w Polsce. Nie wydaje mi się, żeby z pomocą norm prawnokarnych udało nam się wyeliminować wszystkie niepożądane zachowania.
To jest raczej głębokie zadanie dla całej naszej kultury. Potrzebujemy raczej zmiany sposobu myślenia i postaw.
Prawo zawsze jest w tyle, jeżeli chodzi o zmiany kulturowe, zwłaszcza seksualne, w danym państwie. I nie jest to tylko zjawisko, które obserwujemy w Polsce. W innych krajach także ściganie i karanie przestępstw na tle seksualnym nie jest o wiele bardziej skuteczne niż w Polsce. Nawet w krajach nam stawianych za przykład, jak Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone, to wciąż jest duży problem.
Wracając do samych zmian w prawie – inicjatorką zmiany definicji gwałtu jest posłanka Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy – najlepsza i najbardziej skuteczna – w moim przekonaniu – obrończyni kobiet w Sejmie obecnej kadencji. Nie był to jakiś kolektywny pomysł Lewicy, raczej jej uporczywe dążenie do celu. Obserwując proces legislacyjny widać, że projekt został opracowany – niestety – przez prawników bez odpowiedniego przygotowania. Dlatego w rezultacie ostatecznej wersji przepis został znacznie przeredagowany niż zakładał projekt.
Dotychczasowa definicja gwałtu pochodziła z 1932 roku.
Tak, natomiast teraz ma brzmieć, że gwałt jest to jest doprowadzenie do obcowania płciowego przemocą, groźbą, podstępem lub – podkreślam – w inny sposób, „mimo braku zgody drugiej osoby”. I to jest rzeczywiście wyraźna zmiana, bo teraz element braku zgody został wyraźnie wyodrębniony.
Należy jednak wyjaśnić, że polskie przepisy dotyczące zgwałcenia to nie tylko „słynny” artykuł 197, ale także artykuły: 198 i 199 w KK, które kryminalizują doprowadzenie do obcowania płciowego przy wykorzystaniu bezradności drugiej osoby lub jej stanu niepoczytalności oraz przy wykorzystaniu jej krytycznego położenia, czy stosunku, hierarchii lub zależności. Nie jest więc tak, że w polskim Kodeksie Karnym lekceważono brak zgody ofiary czy naciskano na to, że musiała ona wyrazić koniecznie swój opór. Tak do końca nie jest i nigdy nie było.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.