Roman Giertych chce ścigania Jarosława Kaczyńskiego. Wskazał na „dowód jego winy”

Roman Giertych chce ścigania Jarosława Kaczyńskiego. Wskazał na „dowód jego winy”

Jarosław Kaczyński i Roman Giertych
Jarosław Kaczyński i Roman Giertych Źródło: PAP / Paweł Supernak, Leszek Szymański
Roman Giertych złożył do prokuratury zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa wraz z wnioskiem o ściganie i wszczęcie śledztwa ws. Jarosława Kaczyńskiego.

Roman Giertych poinformował w mediach społecznościowych, że złożył zawiadomienie na Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o niedopełnienie obowiązków. „Miał świadomość, że ziobryści kradną z FS, a nie zawiadomił organów ścigania, chcąc uniknąć utraty dotacji przez PiS. Potem wysłał list, który znaleziony podczas przeszukania u Romanowskiego stanowi dowód jego winy” – wyjaśnił.

Adwokat zamieścił też fragment pisma. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zawiera wniosek o ściganie i wszczęcie śledztwa. „Niniejszym, działając w imieniu własnym, zawiadamiam o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa, przez ówczesnego funkcjonariusza publicznego tj. Jarosława Kaczyńskiego Posła na Sejm RP, polegającego na niedopełnieniu obowiązków w zakresie dbałości o interes finansowy budżetu państwa” – czytamy.

List Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry. Roman Giertych składa zawiadomienie do prokuratury

Lider Zjednoczonej Prawicy miał to zrobić „działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. w postaci dotacji podmiotowej oraz subwencji przez partię Prawo i Sprawiedliwość, w Warszawie, woj. mazowieckie, najpóźniej 26 sierpnia 2019 r”.. Dalej Kaczyński miał „zaniechać zawiadomienia prokuratury o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa dotyczącego korzystania przez kandydatów Solidarnej Polski ze środków Funduszu Sprawiedliwości w ramach kampanii wyborczej”.

Sam Kaczyński pytany o list podkreślił, że zarówno on, jak i Ziobro, go nie pamiętają. – Natomiast minister Romanowski twierdzi, że do niego taki list dotarł, więc zakładam, że może po prostu mnie pamięć zawodzi – powiedział. Prezes PiS nie obawiał się utraty subwencji. – Myśmy żadnego prawa nie naginali, nie było to nasze ugrupowanie, zostało to rozliczone i sprawa jest można powiedzieć res iudicata, sprawa osądzona – podsumował Kaczyński.

Czytaj też:
Kaczyński poniesie konsekwencje po ujawnieniu listu? „Jestem przekonany, że będzie miał kłopoty”
Czytaj też:
„Natychmiastowy zakaz” w tajnym liście Kaczyńskiego do Ziobry. „Taką informację uzyskało PiS”