Decyzja Sądu Partyjnego Sojuszu oznacza m.in., że Zaborowski nie będzie mógł pełnić funkcji przewodniczącego śląskiego SLD. Nie jest ona jednak ostateczna, każdej ze stron przysługuje odwołanie w ciągu dwóch tygodni.
Zaborowski nie zdecydował jeszcze, czy będzie wnioskował o ponowne rozpatrzenie jego sprawy. Jak powiedział, musi się najpierw zapoznać z treścią uzasadnienia decyzji sądu. Nie krył jednak rozczarowania postanowieniem, jakie wydali jego partyjni koledzy.
"Sąd pierwszej instancji nie stanął na wysokości zadania, nie uwzględnił wielu okoliczności, w tym także natury prawnej. Nie zgodził się na przesłuchanie świadków Zarządu Krajowego, którzy mogliby potwierdzić, że uchwałę o moim zawieszeniu podjęto w trybie telefonicznym, a więc niestatutowym" - powiedział Zaborowski.
Jak dodał, sąd nie zapoznał się też z uchwałą Zarządu, w której wnioskowano o wykluczenie go, ani nie przesłuchał w charakterze świadka szefa SLD Wojciecha Olejniczaka. Zaborowski zarzuca mu, że złamał statut Sojuszu, ponieważ wnioskował o usunięcie go z Sojuszu, konsultując tę decyzję z pozostałymi członkami Zarządu w drodze rozmów telefonicznych, zamiast przegłosować ją na posiedzeniu.
"Mimo że Olejniczaka powołano na świadka, nie przesłuchano go, ponieważ był nieobecny, przysłał usprawiedliwienie, że ma inne, ważne obowiązki. To był kluczowy świadek w moje sprawie" - powiedział Zaborowski.
Zwrócił też uwagę, że Jan Kazimierz Czubak, który reprezentował Olejniczaka przed sądem to osoba, z którą jest w konflikcie na Śląsku. "Z mojego powództwa ma sprawę w Wojewódzkim Sądzie Partyjnym" - powiedział Zaborowski.
W jego ocenie, szef Sojuszu dąży do uniemożliwienia mu funkcjonowania w partii przed zapowiedzianym na wiosnę kongresem wyborczym SLD. "Kongres ten będzie dokonywał oceny kampanii wyborczej i wyników, które osiągnął LiD i który ma wybrać dalszą drogę dla Lewicy i Demokratów w Polsce" - zaznaczył.
Olejniczak jest z kolei zadowolony z sobotniej decyzji Sądu Partyjnego. "Sąd podzielił argumenty zarządu. Zaborowski nie chciał współpracować z kierownictwem partii przy tworzeniu list" - ocenił w rozmowie z PAP szef Sojuszu.
Dodał, że lider SLD na Śląsku zaakceptował wcześniej zawarcie koalicji LiD, a taka decyzja - jak zaznaczył - nakłada na działaczy konieczność zawierania kompromisów. Olejniczak zarzuca Zaborowskiemu również to, że decyzje kierownictwa w sprawie kształtu list centrolewicy publicznie krytykował w prasie.
Szef SLD odniósł się też do zarzutów swego partyjnego kolegi w sprawie łamania statutu partii. Jak tłumaczył, decyzje podejmowane przez telefon przez członków Zarządu to praktyka, która od dawna ma miejsce w SLD. "Nie miałem innego wyjścia, był wniosek, żeby tak działać w trybie obiegowym. Zarząd nie pierwszy raz podejmował w ten sposób decyzje" - powiedział Olejniczak.
Zaborowski na początku października został zawieszony w prawach członka Sojuszu. Nie zgadzał się, by pierwsze miejsce na liście LiD w Katowicach zajął warszawski polityk SdPl Andrzej Celiński. Ostatecznie Celiński został "jedynką" w Katowicach, a śląski lider SLD został wykreślony z listy kandydatów.
Zaborowski uważa, że to nie on, lecz przewodniczący partii Wojciech Olejniczak powinien zostać z niej wykluczony. Złożył w tej sprawie wniosek do sądu partyjnego. Terminu rozpatrzenia wniosku o wykluczenie Olejniczaka - według szefa Rady Śląskiej SLD - jeszcze nie wyznaczono. Lider Sojuszu uważa, że wniosek ten "już do końca kompromituje Zaborowskiego".
Szef śląskiego Sojuszu zarzuca Olejniczakowi, że wbrew statutowi, tuż przed rejestracją list wyborczych samowolnie zmienił skład i kolejność kandydatów do parlamentu. Wtedy z kandydowania został wykluczony Zaborowski i sekretarz Śląskiej Rady Wojewódzkiej SLD Elżbieta Kwaśnicka. Na początku października oboje zostali też zwieszeni w prawach członków partii. Sąd Partyjny oddalił jednak w sobotę wszelkie zarzuty wobec Kwaśnickiej.pap, em