Do incydentu doszło 13 czerwca, w sobotę, w godzinach popołudniowych. Do służb wpłynął sygnał o dźwiękach wystrzałów, które dochodzić miały z jednego z łęczyckich (Łódzkie) mieszkań.
Funkcjonariusze na kilka godzin zamknęli drogę krajową numer 91, a do lokalu, w którym przebywać miał 45-latek weszli dopiero po kilkugodzinnej akcji.
TVN24 podał, że zwłoki 45-letniego denata leżały przy wyjściu z budynku. Służby nie zauważyły żadnych widocznych obrażeń mężczyzny. Zlecono sekcję zwłok, która wykaże, co było przyczyną śmierci zmarłego.
Zmarły posiadał zezwolenie na broń. Był myśliwym
Jak powiedział Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury, przed śmiercią 45-latek oddał nawet kilkaset strzałów. – Siedząc w domu, strzelał przez okna na zewnątrz budynku w kierunku dawnego zakładu karnego i pól. W mieszkaniu też stwierdzono ślady strzałów – opisywał rzecznik. – 45-latek nie zmarł w wyniku postrzału, na jego ciele nie stwierdzono obrażeń – dodał.
Mężczyzna posiadał zezwolenie na broń, ponieważ był myśliwym. W jego mieszkaniu znaleziono broń i resztki amunicji, więc, jak zaznaczył prokurator Kopania, „mężczyzna nie wystrzelał całej”.
Oprócz myśliwego w zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Zmarły mieszkał sam, prowadził własną działalność gospodarczą.
Czytaj też:
Myśliwi pójdą na łowy i zabiją setki tysięcy puszczyków. To ma ocalić inny gatunek sówCzytaj też:
Myśliwy odstrzelił przez pomyłkę dwa łosie. Słono za to zapłaci