Brak wody, ścisk, agresywna ochrona i hałas do rana. Trwają rozliczenia po Clout Festiwal

Brak wody, ścisk, agresywna ochrona i hałas do rana. Trwają rozliczenia po Clout Festiwal

Tor wyścigów konnych na Służewcu, miejsce organizacji Clout Festiwal
Tor wyścigów konnych na Służewcu, miejsce organizacji Clout Festiwal Źródło: Wikimedia Commons / Emptywords
W miniony weekend na torze wyścigów konnych na Służewcu zebrali się fani hip-hopowych brzmień. Festiwal Clout dla wielu okazał się jednak przykrym doświadczeniem. O skandalu mówili też okoliczni mieszkańcy, którzy nie mogli zasnąć z powodu grającej do późna głośnej muzyki.

Największy skandal związany z warszawskim Clout Festival dotyczył oczywiście zachowania ochroniarzy. Pierwszego oraz drugiego dnia imprezy do sieci trafiały nagrania, pokazujące agresywnych pracowników ochrony, bijących uczestników festiwalu. Publikowano też zdjęcia obrażeń, których dokonać mieli zamaskowani mężczyźni.

Agresywna ochrona na Clout Festival

Na wspomnianych materiałach widać, jak ochroniarze biją, duszą i popychają uczestników imprezy. Okładani pięściami fani muzyki byli też przerzucani przez barierki. Z relacji w mediach społecznościowych wynika, że w trakcie tych działań ucierpieli nawet bardzo młodzi ludzie. 17-latek w rozmowie z Onetem opowiedział o duszeniu 15-latki.

Jak tłumaczył, wszystko zaczęło się z powodu naporu tłumu na barierki. Podkreślał, że bał się stratowania i nie rozumiał decyzji o pozostawieniu zamkniętych barierek. — Zamiast tego ochroniarze wpadli w tłum i zaczęli tłuc, kogo popadnie. Oczywiście nie wszyscy, większość zachowywała się w porządku, nawet dawali wodę. Ale była taka grupa, w której ci ochroniarze byli naprawdę agresywni. Jakby po jakichś dopalaczach – relacjonował.

– W pewnym momencie jeden z nich rzucił na ziemię może z 15-letnią dziewczynę i przydusił do ziemi, cisnąc kolanem jej szyję. A był od niej ze trzy razy większy – mówił dalej. Dodawał, że tłum i tak cały czas napierał, wypychając kolejne osoby pod pieści ochroniarzy. Zwracał uwagę, że część osób z ochrony nie miała służbowych koszulek, a niektórzy maskowali twarze kominiarkami.

Organizator Clout Festival odpowiada

Wielu uczestników zwracało też uwagę na brak dostępu do darmowej wody pitnej, którą obiecywali organizatorzy. Ci postanowili odpowiedzieć na zarzuty dotyczące agresji. – Ochrona musi reagować, żeby nie dopuścić do krzywdy i zagrożenia życia innych osób – tłumaczyli w oświadczeniu.

Zaznaczyli, że odnotowali „kilkadziesiąt niewłaściwych zachować” wśród swoich pracowników i podjęli odpowiednie kroki. – Zostaną pociągnięci do odpowiedzialności — zaznaczali.

Festiwal na Służewcu rozwścieczył okolicznych mieszkańców

Nie tylko uczestnicy mieli złe wspomnienia po Clout Festiwal. Z powodu głośnej muzyki do późnych godzin, wielu mieszkańców z okolicy miało nieprzespaną noc. W gronie rozgniewanych osób znalazł się m.in. poseł PiS Jan Krzysztof Ardanowski, torunianin żyjący na Mokotowie.

„Nagłośnienie na pełną moc i mimo że mieszkam od tego miejsca 3,5 km, to przy zamkniętych oknach słyszałem uderzenia basu. Nie dało się spać. Drżały okna. Do 2 w nocy! W stolicy cywilizowanego kraju ktoś wydaje decyzję, że można – przepraszam za wyrażenie – nap..lać do bladego świtu?” – pisał wściekły do dziennikarzy.

„Obdzwoniłem straż miejską, numer 19115, policję – wszyscy rozkładali ręce, bo miasto wydało pozwolenie. Pozwolenie na koncert do 5 rano! Pani dyżurna policjantka powiedziała, że odebrała blisko 200 zgłoszeń i ma związane ręce” – dodawał polityk w wiadomości do „Gazety Wyborczej”.

Na hałas skarżyli się nawet mieszkańcy oddalonego o kilka kilometrów Wierzbna. pan Michał twierdził, że od muzyki w jego domu drżała podłoga. „To jest trudne do wyobrażenia, czy nikt nie myśli o mieszkańcach? Gdzie się ludzie mają podziać w ten upał? Przy zamkniętych oknach i zatyczkach w uszach też to słychać, a od basu drżą szyby w oknach” – dodawał inny warszawiak, pan Sławomir.

Miasto odpowiada na krytykę

– Potwierdzam, zanotowaliśmy w nocy zgłoszenia od mieszkańców. Ale koncert miał zgodę miasta – informowało biuro prasowe straży miejskiej. Podkreślano, że to policja zabezpieczała wydarzenie. Dla „GW” wypowiedziała się także Monika Beuth, rzeczniczka stołecznego ratusza.

– Miasto nie ma prawnej możliwości zakazania imprezy, ograniczenia czasu jej trwania lub wydania decyzji odmawiającej wydania zezwolenia w przypadku, gdy organizator pomyślnie przeszedł całą procedurę i dostarczył wymagane przepisami dokumenty, w tym pozytywne opinie policji, Państwowej Straży Pożarnej, Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego oraz Inspektora Sanitarnego – mówiła.

– Mamy świadomość dolegliwości powodowanych przez różnego rodzaju imprezy odbywające się na terenach zurbanizowanych w godzinach wieczornych i nocnych. Dlatego od kwietnia 2015 r. obowiązuje zarządzenie prezydenta miasta ograniczające możliwość korzystania z urządzeń nagłaśniających pomiędzy godz. 23 a 7 rano. Ale ono obowiązuje tylko dla terenów, którymi zarządza miasto. Niestety, nie może to dotyczyć imprez i wydarzeń organizowanych na terenach prywatnych – dodawała.

Zapowiedziała, że miasto skontaktuje się z właścicielem torów wyścigów konnych na Służewcu i przekaże prośbę o skrócenie nocnych imprez.

Czytaj też:
Atak nożownika na polu namiotowym. Dramatyczne sceny w Boszkowie
Czytaj też:
18-latka z zakazem zbliżania się do matki. Musiała opuścić mieszkanie

Opracował:
Źródło: Onet.pl / Gazeta Wyborcza